środa, 25 grudnia 2013

Wesołych + Przepraszam

Hejka! 
Chciałabym wszystkim życzyć wspaniałych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku oraz udanego Sylwestra bez kaca ;).

Jeśli ktoś jeszcze zagląda to bardzo przepraszam, że nic nie piszę, ale ostatnio nie mam weny... w 2014 postaram się wrócić z nowymi pomysłami i pisać dalej opowiadanie. Mam nadzieję, że będziecie zaglądać :). 

Jeszcze raz życzę wszystkim wszystkiego najlepszego i spełnienia najskrytszych marzeń. Mam nadzieję, że cieszycie się z prenzentów gwiazdkowych. Ja nie dostałam Justina z kokardką (a miałam wielką nadzieję), ale i tak jest ok :) do następnego.
Kocham i całuję...
Selena 


poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 7

-Dusisz mnie mamo - jęknęłam próbując wyswobodzić się z uścisku rodzicielki.
-Nie powinnam była pozwolić ci jechać.
-Ja nie pytałam się o zdanie - w końcu udało mi się od niej odsunąć - Zresztą jestem już dorosła - uśmiechnęłam się do niej - Nie powinnaś jechać do pracy?
-Faktycznie - mama pocałował mnie na pożegnanie - Uważaj na siebie w tej Europie.
Odprowadziłam ją do drzwi naszego mieszkania po czym poszłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia Bella podniosła wzrok z nad książki, którą czytała.
-Twoja mam już poszła? - pokiwałam głową - Co tak szybko?
-Za godzinę ma być w pracy. Co czytasz?
-50 twarzy Greya.
Skrzywiłam się lekko.
-Ja nie przemęczyłam całej książki. Życzę powodzenia.
Bella wzruszyła ramionami i wróciła do lektury, a ja zajrzałam do lodówki zastanawiając się na co mam ochotę. Wyjęłam jogurt i poszłam do swojego pokoju. Przy okazji minęłam się z Perrie, która zastrzegła, że wpadnie mnie spakować. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie jednocześnie usiłując przypomnieć sobie gdzie schowałam kluczyk od pokoju. Weszłam do pomieszczenia i pijąc jogurt wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Właśnie otworzyłam szafę, kiedy do z hukiem otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wpadły Perrie i Jade.
-To pakujemy Cię - krzyknęła szatynka, a Per odsunęła mnie od szafy i zaczęła przeglądać moje ubrania.
Słysząc kroki spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam Bellę z perfidnym uśmiechem na twarzy machającą mi złośliwie. Pokazałam jej język.
-Naprawdę dziewczyny nie potrzebuję pomocy.
-Potrzebujesz - powiedziała Perrie, a Jade jej przytaknęła - Zacznijmy od pidżamy.
Podałam jej mój rozciągnięty męski podkoszulek z Dartem Vaderem, na co obie spojrzały na mnie jak na idiotkę.
-Chcesz spać w tym? - spytała szatynka z niedowierzaniem, a ja pokiwałam głową - Z kim ja żyję?
Po paru godzinach sprzeczek dziewczyny wyszły z pokoju, a ja od razu wyjęłam z walizki zbędne (moim zdaniem) rzeczy. Dołożyłam mój ukochany T-shirt z moim idolem z Gwiezdnych Wojen i zamknęłam walizkę. Mój zegarek wskazywał 7 p.m więc biorąc wcześniej naszykowane ubrania udałam się pod prysznic. Kiedy tylko ciepła woda zaczęła lać się po moim ciele strumieniami zapomniałam o bożym świecie. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że pasowało by wyjść. Ubrałam się i prosto z łazienki ruszyłam do pokoju Bells. Gadałyśmy prawie całą noc.
***
-Pożegnam cię za mamę i powiem żebyś na siebie uważał - Bella uśmiechnęła się do mnie
Stałyśmy na lotnisku i jakoś nie mogłyśmy się pożegnać. Z wyczekiwaniem zerknęłam w stronę terminala, ale mój samolot nadal miał opóźnienie.
-Jezu, kiedy w końcu polecę?
-Hej! Już ci się znudziłam?
-No nie - przytuliłam ją lekko - Ale Justina nie widziałam już miesiąc.
-I co z tego? Świat się nie zawalił - wystawiła mi język
-Muszę Ci znaleźć chłopaka.
-NIE! - wrzasnęła - Proszę nie baw się w Perrie
-A co ma do tego Perrie?
-Ni ci nie mówiłam, ale od jakiegoś miesiąca ona próbuje mnie umówić dosłownie z każdym napotkanym na ulicy facetem - Bells skrzywiła się lekko - Mam już tego dość.
-To zrób jej niespodziankę i naprawdę się z kimś umów. Mam nawet kandydata.
Bella robiąc minę pt. "nie zaczynaj" otwierała już usta, kiedy zabrzmiał komunikat, że pasażerowie mojego lotu mają się udać na odprawę. Uścisnęłam krótko moją przyjaciółkę i ruszyłam do wyznaczonego miejsca.
Siedząc już w samolocie postanowiłam trochę się zdrzemnąć. Obudził mnie komunikat "zapiąć pasy". Po wylądowaniu szybko wyszłam z samolotu i skierowałam się do głównego budynku lotniska. Wiedziałam, że Justin nie przyjedzie po mnie osobiście, ale miał tu być ktoś od niego. Po dłuższej chwili zauważyłam Alfredo więc szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę.
-Hej! - powiedziałam kiedy stanęłam przed nim.
-Siema mała!
-Mała to może być twoja pała, ja jestem niska. - wystawiłam język
-Dostaniesz za to - powiedział śmiejąc się serdecznie po czym mimo moich protestów i paplaniny o równouprawnieniu wziął moje bagaże i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
Poczłapałam za nim. Kiedy wsiedliśmy do samochodu od razu przykleiłam nos do szyby na co Alfredo tylko się zaśmiał. Od dziecka marzyłam by zamieszkać w Hiszpanii, lub przynajmniej spędzić tu wakacje niestety to nigdy nie było mi dane. Jechaliśmy w ciszy. Kiedy samochód zatrzymał się pod hotelem szybko z niego wyskoczyłam i jak najprędzej popędziłam do środka. Zaraz za mną był mój towarzysz.
-Jeśli chcesz iść od razu do Justina to jest w pokoju 305 - Alfredo uśmiechnął się do mnie - Kenny cię wpuści.

Popędziłam do wskazanego pokoju. Przed wejściem przywitałam się z Kennym, po czym jak najciszej otworzyłam drzwi. Justin nawet nie zauważył mojego przyjścia. Siedział tyłem do mnie klikając coś zawzięcie w komputerze. Odkaszlnęłam lekko na co on momentalnie się odwrócił, po czym podbiegł do mnie. Przytulił mnie tak mocno, że zaczęło brakować mi tchu.
-Tak bardzo tęskniłem - powiedział tylko.
***
-Jak ci się podoba w Hiszpanii?
-Wiesz, że jestem tu od jakichś trzech godzin i jeszcze nie wychodziłam z hotelu - uśmiechnęłam się do niego - Nie wiem jaka jest Hiszpania.
-Trzeba to zmienić - Juju zerwał się na równe nogi - Idziemy zwiedzać Madryt.
-Justin... dopiero co przyjechałam. Nie mam na to ochoty.
-A na co masz ochotę? Nie chcę żebyś się nudziła.
-A ja właśnie chcę się ponudzić - pociągnęłam go z powrotem na kanapę - Chcę po prostu z tobą posiedzieć.
Siedzieliśmy tak cały wieczór. Trochę gadaliśmy, śmialiśmy się, oglądaliśmy jakieś głupie filmy. Po prostu spędzaliśmy razem czas. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego potrzebowałam. Co jakiś czas Justin albo mocno mnie do siebie przytulał, albo mnie całował. Było wręcz świetnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam opierając głowę na jego ramieniu.
***
Zdaje mi się, że wyjątkowo się dziś rozpisałam :) mam wyjątkowo dobry humor od kiedy usłyszałam Roller Coaster Justina. Ta piosenka jest świetna.
Wiadomość do SWAGI 69: Nie martw się od kiedy myślałam o założeniu tego bloga w moich myślach była jakaś drama. Tak naprawdę do końca nie wiem czy na końcu opowiadania Selena i Justin będą razem. :)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :) to naprawdę motywuje do pisania.

Jeśli czytasz proszę o komentarz!



czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 6

-Więc...
-Nie zaczyna się zdania od więc... -mruknęłam, obserwując ja Perrie denerwuje się coraz bardziej.
-Mniejsza z tym... - jęknęła - Idę dziś na imprezę i kompletnie nie wiem co na siebie włożyć.
-A mówisz nam to ponieważ...
-Ponieważ chcę, żeby któraś z was pomogła mi coś wybrać... - nasza trójka dalej siedziała na swoich miejscach - I mam na myśli Jade.
Obie z Bellą uśmiechnęłyśmy się do siebie kiedy szatynka z jękiem podniosła się z fotela. Był piątkowy wieczór i właśnie zamierzałyśmy zrobić sobie noc filmową.
-Tylko poczekajcie na mnie - krzyknęła Jade z korytarza.
-Konwersuj ze mną - wybuchłam po 5 minutach ciszy
Bella tylko zaśmiała się lekko i dalej przeglądała strony internetowe na swoim iPhonie. Wystawiłam jej język i zaczęłam cicho nucić Baby Justina. Tym razem ona pękła pierwsza.
-To kiedy twój Romeo zabiera cię w tą trasę? - spytała podnosząc wzrok z nad telefonu.
-Mam dojechać do niego dopiero 12 marca - uśmiechnęłam się do niej perfidnie - Jeszcze trochę się ze mną pomęczysz.
Wzruszając ramionami wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, a ja ze znudzeniem zerknęłam na zegarek. Nie było późno, a mi wyjątkowo chciało się spać. Wszystko przez Justina. Wczoraj siedzieliśmy razem do późna. Nie wiem jak wytrzymam kiedy on pojedzie w trasę, a to już jutro. Uśmiechnęłam się do swoich wspomnień. Jako, że wczoraj były walentynki Jus postanowił oficjalnie spytać mnie o chodzenie. Naprawdę dobrze się do tego zabrał. Zorganizował romantyczną kolację, a potem poszliśmy na plaże.
-I jak wyglądam!? - wrzasnęła Perrie stając w drzwiach.
-Świetnie odpowiedziałyśmy z Bellą chórem jednocześnie uśmiechając się do siebie.
-Włączajcie już ten film - mruknęła Jade opadając na fotel
***
-Będę za tobą tak cholernie tęsknić - powiedział Justin w moje włosy.
Staliśmy przytuleni na lotnisku, nie bardzo przejmując się tym, że ktoś może nas zobaczyć. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej.
-Ja też... - podniosłam głowę, a on pocałował mnie w nos - Pocieszające jest to, że widzimy się niedługo.
-Tak za miesiąc - jęknął jak dziecko, a ja uśmiechnęłam się do siebie - Wiesz jak mi to będzie się ciągnąć.
-A wiesz, że lepiej jest poczekać ten miesiąc niż czekać do maja na koniec przerwę w trasie?
-Nie lubię kiedy masz rację.
-Ja mam rację cały czas.
-Wmawiaj tak sobie.
Już miałam oponować kiedy złączył nasze usta w pocałunku. Ogarnęło mnie wielkie szczęście, a w brzuchu zrobiło się cieplej. Moje serce przyspieszyło, a nogi zrobiły się jak z waty, dobrze, że Justin mocno mnie trzymał, bo bym upadła. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, może po minucie, a może po godzinie, jeszcze raz mocno mnie przytulił.
-Justin musimy się już zbierać - usłyszeliśmy Scootera
-Kocham Cię - szepnął Justin, pocałował mnie przelotnie na pożegnanie i ruszył w stronę swojego managera.
-Też Cię kocham - mruknęłam do jego majaczącej się postaci na końcu korytarza.
Kiedy tylko wyszłam z lotniska mój telefon zawibrował. Okazało się, że Justin opublikował na Twitterze wpis "Już tęsknię". Uśmiechnęłam się do telefonu, założyłam słuchawki na uszy. Starałam się ignorować paparazzi, których było tu pełno. Wiedziałam, że już wieczorem portale na portalach plotkarskich będzie głośno o nowym związku Justina Biebera, ale mało mnie to w tej chwili obchodziło. Wsiadłam do samochodu i powoli zaczęłam jechać w kierunku domu rodziców.
***
-Wstajemy - krzyknęła Bella brutalnie zdzierając ze mnie kołdrę
-Co ja ci takiego zrobiłam?
-Nie mi, a Jade. Obiecałaś, że pójdziesz z nią i chłopakami z One Direction do wesołego miasteczka.
-To dzisiaj - powiedziałam zrywając się z łóżka
-Tak - powiedziała Bella - I zostało ci 20 minut do wyjścia - dodała wychodząc z pokoju.
Szybko ubrałam się w jeansowe szorty i długą czarną bluzkę, a na nogi założyłam czarne Conversy. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa w momencie, w którym ktoś zapukał.
-Proszę
-Hej - moim oczom pokazał się Liam - Jesteś już gotowa?
-Tak - uśmiechnęłam się do niego -Możemy już iść.
Spodziewałam się zobaczyć w salonie cały zespół tymczasem siedzieli tam tylko Harry i Louis.
-A gdzie reszta chłopaków?
-Mają randki.
-Oki doki - weszliśmy do pomieszczenia - Hej wszystkim - przywitałam się
-Hej - rzucili chórem.
Szybko wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy się do samochodu Louisa. Było trochę ciasno. Ja siedziałam z przodu, a Liam, Harry i Jade z tyłu. Ma się te znajomości. Droga minęła nam szybko i nim się obejrzeliśmy już byliśmy na miejscu. Wyskoczyłam z samochodu i jak to z moją koordynacją ruchową bywam prawie się przewróciłam. Na szczęście w ostatniej chwili złapał mnie Liam.
-Dzięki - uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy na diabelski młyn - wydarł się Louis
-Ja nie dziękuję - powiedziałam
-Ja też nie bardzo na to reflektuję - mruknął Liam uśmiechając się do mnie
-A my bardzo chętnie - wrzasnęli razem Harry i Jade.
Rozstaliśmy się z nimi pod budką z lodami, gdzie ja i Liam kupiliśmy sobie wielkie porcje deserów lodowych. Po zjedzeniu połowy mojego pucharka wymiękłam.
-Nie mogę - jęknęłam - A myślałam, że zdołam to zjeść.
-Tak szczerze to byłem święcie przekonany, że nie dasz rady.
-Niby czemu?
-Bo wyglądasz jakbyś nic nie jadła.
-E tam, wydaje ci się. - usłyszałam dzwonek mojego telefonu - Przepraszam cię na chwilę.
-Słucham - odebrałam odchodząc trochę.
-Sprawdź wybrany portal plotkarski. Tylko szybko - powiedziała Bells po czym się rozłączyła.
Wyszłam szybko na pierwszy lepszy portal i wciągnęłam powietrze. Plotka dnia głosiła: "Justin Bieber ma nową dziewczynę", a pod spodem było zdjęcie na którym całowaliśmy się na lotnisku. No to się zaczęło.
***
Wreszcie jest. Długo się zabierałam za ten rozdział. Tak szczerze to zaczęłam go pisać już w tamtym tygodniu, ale wszystko usunęłam, bo wydawał mi się do kitu. Chcę podziękować każdemu kto tu jeszcze wchodzi i obiecuję, że następny dodam szybko.
Jeśli czytasz proszę o komentarz.


sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 5

-To nieodpowiedzialne z twojej strony, powinnaś to wcześniej z nami skonsultować - od jakichś 20 minut słuchałam kazania rodziców na temat mojego wyjazdu w trasę z Justinem.
-Muszę wam przypomnieć, że jestem pełnoletnia... powtarzam PEŁNOLETNIA! I do waszej wiadomości mogę robić co chce! - wstałam - Tak w ogóle to nie wiem po co tu przyszłam. Życzę miłego dnia. 
Z impetem wyszłam z kuchni i nie oglądając się za siebie wyskoczyłam z domu. Byłam tak wściekła, że dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że moja mama za mną wyszła. Przystanęłam i poczekałam na nią chwilę.
-Masz ochotę pójść do parku słoneczko? - spytała
Pokiwałam głową, czekałam aż mama zacznie bronić ojca. Zawsze uważałam, że mam wielkie szczęście, że urodziła mnie ta kobieta. Mogłam z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim. Z drugiej zaś strony miałam ogromnego pecha, że trafiłam na takiego ojca.
-Wisz, że on chce dla ciebie jak najlepiej - zaczęła powoli Mandy
-Daruj sobie mamuś, nie chcę tego słuchać. - uśmiechnęłam się do niej 
-W takim razie opowiadaj co u Ciebie, dziewczyn i najważniejsze, co u Justina - wyszczerzyła się do mnie, a ja miałam wrażenie, że stoję na przeciw lustra.
***
-I can make the stars dance - zanuciłam cicho jednocześnie spisując nuty w moim ukochanym czarnym zeszycie - Stras... stars dance... Kurwa! 
-Uważaj na słowa - mruknęła Bells wchodząc do salonu. 
-Jak ja mam uważać na słowa, jak mi kompletnie nie wchodzą rymy... w ogóle moje soki twórcze się ostatnio wyczerpały.
-A podobno miłość uskrzydla - rzuciłam w nią poduszką - Ej!! Ale patrząc na Jade to zdanie jest bardzo prawdziwe. Zauważyłaś, jak ona podciągnęła się z nauką, od kąt spotkała Harry'ego?
-Właśnie... czy oni nie mają co robić jak się spotykają?
-Ty! A może on jej daje korki.
-Chyba sprawdzają czym się różnią ich języki.
Obie zaczęłyśmy niekontrolowanie chichotać, a fakt, że do pokoju weszła Jade z Harrym jeszcze to spotęgował. 
-Hej wszystkim! - wrzasnęli oboje.
-Siema - odpowiedziałyśmy chórem.
-Harry! - wrzasnęłam nagle
-Co tam? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Ty jesteś muzykiem.
-No tak...
-Mam do Ciebie jedno pytanie.
-Dajesz.
-Co się rymuje ze słowem dance?
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na jakiegoś dziwaka, a przecież to zupełnie normalna sprawa.
-Nie mam zielonego pojęcia - wzruszył ramionami - A po jakie ci to licho?
-Pewnie znów piszę jakąś piosenkę. - Jade uśmiechnęła się do mnie promiennie - Dawno tego nie robiłaś, dawno też nie śpiewałaś.
-To ty śpiewasz? - spytał ze zdziwieniem Harry
-Czasem...
-Zaśpiewasz mi coś?
-Wolałabym nie... wiesz nie lubię śpiewać publicznie. - uśmiechnęłam się lekko wychodząc z pokoju
***
-Referaty macie oddać na jutro - krzyknęła nauczycielka kiedy zabrzmiał dzwonek.
Szybko wrzuciłam książki do torby po czym zarzuciłam ją na ramię. Kiedy wychodziłam z klasy zrównał się ze mną Michael.
-Hej Sel.
-Siemka.
-Może spotkalibyśmy się dziś po szkole w parku? - uśmiechnął się do mnie 
-Bardzo Cię przepraszam, ale dzisiaj nie mogę, niestety jestem już umówiona.
-To może jutro.
-Jutro też niestety nie wypali.
-Oszczędź sobie płuc słońce - powiedziała Amanda wpychając się między nas - Nie jesteś sławny, ona już na Ciebie nie spojrzy.
-Co to niby miała znaczyć?
-A to, że podobno ostatnio widujesz się z celebrytami. Bieber, chłopaki z One Direction. Dobrze wiem, że chcesz się na nich wylansować, ale muszę ci coś powiedzieć słoneczko. 
-Musisz...
-Nie masz szans z tym twoim świergocącym głosikiem... Never Ever - odeszła ciągnąc za sobą Michela, który uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
-A więc to teraz o mnie wszyscy sądzą - spytałam podchodząc do Rose, Tess i Belli - Że olewam przyjaciół ze szkoły, żeby się lansować i zdobyć sławę.
-Nie wszyscy - mruknęła Rose
-Ale większość - dodała Tess
Bella tylko uśmiechnęła się pocieszająco po czym pociągnęła mnie w stronę stołówki.
***
Jeśli ktoś jeszcze przeczyta to bardzo przepraszam, że musieliście tyle czekać na notkę. Niestety byłam chora, nie miałam kompletnie weny, nawałka w szkole i do tego w moim życiu osobistym wiele się działo. 
Dziękuję mojej kochanej Olce i Dianie za to, że są i oczywiście Justynie H za to, że pisze ciągle żebym coś dodała :) naprawdę mnie to motywuje... Następną notkę postaram się dodać szybciej... papatki 

Jeśli czytasz proszę o komentarz :)




czwartek, 17 października 2013

Rozdział 4

-Jesteś pewny, że się na mnie nie gniewasz? - jęknęła Jade
-Daj spokój - Harry uśmiechnął się do niej - Było minęło, zresztą to zaszczyt być oblanym kawą przez taką ładną dziewczynę.
Zaśmiałam się kiedy cała twarz sztynki pokryła się rumieńcem. Siedziałyśmy w najciemniejszym kącie restauracji razem z chłopakami z One Direction. Harry (już w zmienionej koszulce) nie mógł przestać flirtować z Jade, nie powiem żeby jej to przeszkadzało. Z westchnieniem sprawdziłam, która godzina.
-Powinnyśmy się już zbierać - powiedziałam
-Nie! Zostańcie jeszcze chwilę. - powiedział Niall z pełną buzią.
Naprawdę podziwiam Horana. Nie dość, że cały czas gadał to jeszcze jak siedzimy tu już parę ładnych godzin on cały czas je.
-Oplułeś mnie jedzeniem - mruknął ze złością Zayn
-Pszepraszam.
-Jade - trąciłam łokciem moją przyjaciółkę - Trochę mi się śpieszy.
-Już - mruknęła patrząc na mnie z wyrzutem - Naprawdę miło było was poznać - zwróciła się do chłopaków.
-To może my was odprowadzimy? - zaoferował się Liam
-Nie... pewnie macie jakieś plany, nie chcemy sprawiać kłopotu.
-Ależ to żaden kłopot - stwierdził Harry obdarowując Jade wielkim uśmiechem na co ona zachichotałam
-Skoro tak...
Wyszliśmy z restauracji zapłaciwszy wcześniej za jedzenie. Jade z Harrym szli na przodzie a cała reszta wlokła się za nimi. Ja szłam na samym końcu. Nie to żeby coś, ale miałam już dość chichotów mojej przyjaciółki i szerokich uśmiechów Harrego. Jezuuu... jak ja tęsknię za Justinem.
-Mam wrażenie, że się z nami nudzisz - powiedział Liam równając się ze mną.
-To tylko wrażenie - uśmiechnęłam się do niego - Jesteście naprawdę fajni, tylko po prostu nie jestem w humorze.
-A co cię tak martwi?
-Nic, mam po prostu dużo na głowie... muszę wybrać studia. Przepraszam. - dodałam słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od Justin: Przepraszam, za wtedy, na przeprosiny mam niespodziankę, mam nadzieję, ze się spodoba :)
-Twój chłopak nie może wytrzymać bez ciebie?
-Ja nie mam chłopaka - zaczerwieniłam się lekko
-Naprawdę?! Trudno mi uwierzyć, że taka piękna dziewczyna jak ty nie ma chłopaka...
-Sel! Czy to nie jest samochód Justina? - spytała Jade wtrącając się do naszej rozmowy. Podniosłam wzrok, który padł na czarny sportowy wóz i wstrzymałam oddech.... "...mam niespodziankę"
***
-Tęskniłem za tobą - powiedział Justin opierając brodę na moim ramieniu.
Siedzieliśmy w moim pokoju, a z salonu dochodziły nas śmiechy jednego z najpopularniejszych boysbandów świata i moich przyjaciółek.
-Ja za tobą też - powiedziałam uśmiechając się do niego. Justin jak zawsze olśniewał swoim wyglądem, włosy postawione na żela i piękny, promienny uśmiech.
-Mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia - uśmiechnął się do mnie - Naprawdę nie do odrzucenia.
-Słucham - usadowiłam się wygodnie na łóżku, ale on zaraz posadził mnie na swoich kolanach.
-Pojedź ze mną w trasę - spojrzałam na niego z niedowierzaniem - Wiem, że szkoła jest dla Ciebie bardzo ważna, ale to tylko kilka koncertów. Góra parę tygodni...
-Justin, to jest mój ostatni rok, muszę naprawdę dużo zakuwać, żeby dostać się na prawo na Harvardzie.
Spojrzał na mnie oczami kota ze Shreka...
-To nie fair... nie powinieneś tak robić...
-To tylko parę tygodni... będziesz mogła uczyć się geografii w terenie. Proszę, ja naprawdę chce żebyś ze mną pojechała.
-W jakich krajach byłyby te koncert?
-Toja ukochana Hiszpania , Francja Szwajcaria, Włochy i Polska.
-To dopiero w marcu?
-Dokładnie... zrób mi ten prezent na urodziny.
-Skoro tak ładnie prosisz - uśmiechnęłam się do niego, a on pocałował mnie w czubek nosa.
***
-Justin wychodzisz już? - spytała Bella kiedy mijaliśmy drzwi do salonu
-Niestety, praca nie czeka - Juju pomachał wszystkim na pożegnanie - Do następnego, a Ty się pakuj moja droga - pocałował mnie w czubek nosa i już go nie było.
Z jękiem opadłam na kanapę obok Bells.
-Gdzie Ty masz się pakować? - spytała ruda
-Nie ważne - uśmiechnęłam się do nich - Lepiej niech Jade opowiada jak tam Harry. Umówiliście się?
-Tak... jutro mamy się spotkać. On naprawdę jest fantastycznym facetem i jakbyś nie zauważyła to wpadłaś w oko Liamowi.
-Jej chyba w oko wpadł ktoś inny - mruknęła Perrie
-Po co masz się pakować? - naciskała Bells
-W marcu jadę z Justinem w trasę koncertowa po Europie.
-CO!!!
***
Jest rozdział napisany w pocie czoła!! Zmotywowała mnie do tego Justyna H i moja kochana Diana :). Szkoła mnie po prostu dobija :( Dziękuję wszystkim za komentarze i mam nadzieję, ze rozdział się spodoba :)
Jeśli czytasz proszę o komentarz :)





wtorek, 8 października 2013

Rozdział 3

-Boli mnie głowa - jęknęła Perrie wchodząc do kuchni gdzie ja i Bella jadłyśmy śniadanie. - Mamy jakąś aspirynę?
-Było tyle nie pić, nie miałbyś kaca - powiedziałam rzucając jej opakowanie tabletek na ból głowy.
-Tak właściwie to gdzie ty się zmyłaś po tym jak przyszedł Bieber? - spytała Jade wchodząc do kuchni z telefonem w ręku.
-Stwierdziłam, że dacie sobie rade beze mnie. Pojechaliśmy na plaże - uśmiechnęłam się do niej - Ty nie masz kaca?
-Zwariowałaś? Przecież jutro sprawdzian z angielskiego. Muszę się uczyć. Odpowiedzialność i powaga musi.... AAAA!!!!
-Nie wrzeszcz tak! - jęknęła Perrie na co ja z Bellą wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Co się stało? - spytała niebieskooka
-Wygrałam konkurs! - szatynka zaczęła tańczyć po całej kuchni
-Jaki konkurs?
-Ja i jedna osoba towarzysząca spotkamy One Direction. I to już za tydzień! Perrie idziesz ze mną?
-Sorry, ale w przyszły weekend pomagam rodzicom ze sprzątaniem garażu.
-Bella?
-Ja umówiłam się z Rose do kina - powiedziała Bells i razem z Perrie ulotniły się z kuchni.
-Selena? - pisnęła Jade patrząc na mnie błagalnie.
-Dobra, pójdę z tobą.
-Dzięki! Dzięki! Dzięki! Kocham Cię jesteś w ogóle najlepsza i...
-Starczy. Lecę się ogarnąć, a potem jestem umówiona z Michelem.
-Tym Michelem?
-Tak - uśmiechnęłam się do niej promiennie - Kocham jego policzki.
Kiedy wychodziłam z kuchni towarzyszył mi śmiech Jade. Szybko weszłam do pokoju i od razu skierowałam się w stronę szafy. Po czwartym przejrzeniu całej zawartości zdecydowałam się na zwykłe jeansy i luźną miętową bluzkę na ramiączkach. Szybko się przebrałam, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Jakoś nigdy nie przesadzałam z malowaniem się, ceniłam sobie czas i naturalność. W salonie nikogo nie było więc wyszłam niezauważona. Pogoda była taka sobie co bardzo mnie zdziwiło. Na Boga to jednak jest Los Angeles i żeby tak pochmurno było... brak komentarza. Skierowałam swoje kroki w stronę najbliższego parku jednocześnie zakładając słuchawki. Czekała mnie leniwa niedziela, taka jakie lubię najbardziej. Usiadłam na ławce i wyjęłam książkę. Nie mogłam się skupić na czytaniu. Ciągle rozpamiętywałam moje wczorajsze spotkanie z Justinem. On jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Ma wady, ale kto ich nie ma? Nikt nie jest przecież doskonały. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do świata Akademii Wampirów.
***
Coś okropnie trzasnęło i wszystkie trzy (ja, Bella i Perrie) oderwałyśmy się od gry w karty i pobiegłyśmy do pokoju Jade. Szatynka stała na środku pomieszczenia z miną osoby nieszczęśliwej na progu załamania nerwowego. Wszystkie jej ubrania były wyrzucone z szafy, a dźwięk który nas tu zwabił był ciągle nieznany.
-Co się stało - spytała Perrie podchodząc do Jade.
-Nie mam co na siebie włożyć - jęknęła tamta.
-A skąd ten huk? 
-Pewnie coś spadło - szatynka spojrzała na Bellę jak na idiotkę - A co innego? - wszystkie trzy patrzyłyśmy na nią jakoś dziwnie - Czy wy nie rozumiecie powagi sytuacji?
-Nie - odpowiedziałyśmy chórem.
-Za jakieś... - spojrzała na zegarek - 6 godzin spotkam Harrego Stylesa, który zostanie moim mężem. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. On widział już miliony pięknych dziewczyn. A jeśli mu się nie spodobam?
-Skoro sądzisz, że wygląd jest taki ważny to czy Bieber zaczepiłby Selenę kiedy wyglądała jak zmokła kura?
-Wcale nie wyglądałam jak zmokła kura! - pokazałam Bells język - A teraz wypad. Muszę pomóc mojej koleżance ubrać się na spotkanie z jej przyszłym mężem.
Po chwili w pokoju zostałam tylko ja i Jade. Uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam przeglądać porozrzucane ubrania.
Po jakiejś godzinie kłótni ("W tym nie pójdę" "O nie! To mnie pogrubia") wybrałyśmy dla niej strój. Wyglądała ślicznie. Jako, że nie znam się zbytnio na fryzjerstwie do pomocy w tej dziedzinie zatrudniłyśmy Perrie. Kiedy wychodziłam z pokoju ustalały co można zrobić z włosami Jade.
-Naprawdę trzeba aż tyle zachodu? To zwykły chłopak - mruknęła Bella kiedy z jękiem opadłam na fotel w salonie.
-Ja to wiem, ty to wiesz, ale ona nie. Zresztą jak chce się wystroić to nie będę jej zabraniać. Niech ma coś z życia.
-Co u Justina?
-Nie wiem - mruknęłam cicho - Ostatnio się nie odzywa. Pewnie nie ma czasu, jest zapracowany dużo bardziej niż my. Trasa koncertowa i te sprawy - uśmiechnęłam się do niej - Mam mega ochotę na kawę - powiedziałam wstając. Tobie też zrobić?
-Dobrze wiesz, że przyrzekłam sobie, że w życiu nie tknę tego świństwa?
Zamknęłam drzwi do kuchni i zaczęłam robić kawę. Szczerze powiedziawszy to nie miałam na nią najmniejszej ochoty, tak samo jak na rozmowę o Justinie. Kiedy ostatnio się widzieliśmy okropnie się pokłóciliśmy i od tamtej pory nie dała znaku życia. Nie raz ja miałam już się do niego odezwać, ale wmówiłam sobie, że mam być twarda i tak było. 
Równo o 15 wyszłyśmy z Jade z domu. Moja towarzyszka była tak podekscytowana, że ledwo mogła się ruszać. Co chwila zatrzymywała się i poprawiała włosy, albo rozprostowywała bluzkę. To wszystko było tak komiczne, że z trudem powstrzymywałam śmiech. Z członkami ulubionego boysbandu Jade miałyśmy się spotkać w zamkniętej restauracji niedaleko naszego domu. 
-Dobrze wyglądam? - spytała po raz setny szatynka
-Świetnie - mruknęłam bardziej zajęta rozmyślaniem nad moją kłótnią z Justinem - Harry będzie zachwycony.
-Mam taką nadzieję - powiedziała wchodząc do restauracji i jednocześnie odwracając się w moją stronę - Pierwsze wrażenie to podstawa. O Boże - powiedział nagle wpadając na kogoś.
Łokciem potrąciła napój nieznajomego, który wylał się na jego białą koszulkę. Widziałam to przerażenie na twarzy Jade. W tym samym czasie podszedł do nas chłopak do złudzenia przypominający Liama Payna.
-Będziesz musiał się przebrać Harry - powiedział zwracając się do chłopaka którego potrąciła Jade. 
-Na to wygląda - odpowiedział mu Harry Styles 
-O Boże - jęknęła Jade, a ja zaśmiewałam się za jej plecami. Ma swoje dobre pierwsze wrażenie. 
***
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze. Tak miło wiedzieć, że ktoś to czyta. Rozdziała dodałabym wcześniej, ale mam natłok nauki więc... Jeszcze raz dziękuję za komentarze. A tak wgl to jaram się Heartbreaker Justina. Ktoś ze mną? Do następnego :*
Jeśli czytasz proszę o komentarz. 

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 2

-Weź jeszcze tą bluzkę - powiedziała mama
Siedziałyśmy we dwie w moim pokoju pakując większość moich rzeczy do pudeł. Spora część mojego dobytku, była już spakowana, zostały już tylko ubrania. Wreszcie nastał dzień mojej wyprowadzki z domu. Chciałam to zrobić póki nie będzie ojca, więc w godzinach południowych.
-Moja mała córeczka jest już taka dorosła - mruknęła mama wycierając zwilgotniałe oczy. - Wyprowadza się do tego okrutnego świata.
-Bez przesadyzmu - mruknęłam - Przecież nie jadę na drugi koniec kraju. Będę nawet niezbyt daleko od domu.
-No niby tak, ale nie będziesz przychodzić codziennie na obiad po szkole, nie będę mogła co wieczór słuchać z tobą tego Biembiera.
-Biebera mamo... Biebera - mruknęłam całkowicie zatapiając się już w swoim świecie.
Justin pisał do mnie całkiem często. Niekiedy był wręcz uciążliwy, ale i tak byłam dłużniczką losu. Umówiliśmy się na jutro do kina i kompletnie nie umiałam tego powiedzieć mamie. Już słyszę tą gadaninę, że rezygnuje ze zwykłego życia i znienawidzi mnie połowa dziewcząt świata. Może i miałaby rację, ale nie umiałabym powstrzymać chęci spotkań z Justinem.
-Będzie mi brakować twojej obsesji.
-Ja nie mam obsesji - powiedziałam zapinając walizkę - Gotowe!
                                                                                    ***
-Dzięki za pomoc mamuś, baj - powiedziałam machając mojej rodzicielce na pożegnanie 
-Wreszcie! - krzyknęła Bella - Będziemy mieszkać razem, imprezy, chłopaki...
-I dobrze skończona szkoła - pokończyła Jade - Nie wiem jak wy, ale ja chce coś w życiu osiągnąć i zamierzam się porządnie przykładać do studiów.
-Na początek skończ szkołę - powiedziała Perrie ze śmiechem 
-Ja tam zgadzam się z Jade - mruknęłam cicho zabierając się za robienie kawy - Szkoła jest dla mnie teraz priorytetem. Trzeba zdobyć zawód i pracę, a jako, że dużo kasy pójdzie mi na mieszkanie to chcę dostać stypendium.
-Z Waszymi mózgami stypendium jest możliwe, ale my już nie mamy tyle szczęścia - jęknęła Bells,a Perrie pokiwała głową - Ale co ma być to będzie, a nasza Sela ma jutro randkę z Bieberem i trzeba jej wybrać ciuchy.
-Nie potrzebuje waszej pomocy - jęknęłam, ale nikt mnie już nie słuchał, bo wszystkie pobiegły do mojej sypialni.
                                                                           ***
-Hejka Rose - mruknęłam otwierając drzwi - Zapraszam.
-Ja tylko na chwilę - powiedziała, zdejmując swoje granatowe Conversy - Bells napisała, że dziś wieczorem macie parapetówkę, a ty idziesz na randkę - uniosła brwi z wyrzutem - I trzeba pomóc dziewczynom w przygotowaniach. 
-To nie jest randka! -wrzasnęłam 
-Tak tak, a teraz idź pod prysznic bo się chłopak wystraszy - mruknęła Bella wpychając mnie do łazienki
Chamstwo się szerzy ot co! Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Mimo iż maiłam się spotkać z Justinem najchętniej zostałabym w domu. Kompletnie się nie wyspałam jako, że nie przyzwyczaiłam się jeszcze do mojej nowej sypialni. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody rozluźnił moje ciało i szybko zaczęłam nacierać się żelem pod prysznic o zapachu zielonej herbaty. Kiedy wyszłam z pod prysznica do przyjazdu Justina została ledwo godzina więc jak najszybciej wbiłam się zwykłą czarną bokserkę i krótką plisowaną spódniczkę w kratkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam sobie lekki makijaż. Kiedy w końcu mój wygląd był w miarę zadowalający wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do salonu,a tam brud, smród i ubóstwo. Widząc moje spojrzenie Jade zaczęła mi wszystko wyjaśniać: 
-Wiem, że to źle wygląda, ale my to wszystko posprzątamy, obiecuję. 
Śmiejąc się zaczęłam zakładać swoje stare i lekko znoszone botki w stylu glanów. Równo o 16 Juju zadzwonił do drzwi, otworzyłam mu z uśmiechem na ustach. 
-Ślicznie wyglądasz - zaczął Justin - Możemy - powiedział podchodząc do samochodu i otwierając mi drzwi od strony pasażera.
Siadłam z wdzięcznością i od razu poczułam jego perfumy. Boże jakie one były śliczne.
-Jak tam przeprowadzka? 
-Całkiem całkiem, jest ciężko, ale dziewczyny i tak już dziś robią imprezę 
-Czuję się urażony.
-Niby czemu?
-Nie zostałem zaproszony 
Zaśmiałam się cicho. Był taki słodki.
-Jak chcesz to możesz przyjść, adres znasz.
-Uważaj bo naprawdę przyjdę.
-Przychodź... Zapraszam 
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Justin co jakiś czas się uśmiechał. Jaki on ma śliczny uśmiech. Pod kinem jako dżentelmen otworzył mi drzwi. Wysiadłam z wdzięcznością po czym ruszyliśmy w stronę drzwi kina. Widziałam, że wiele osób nam się dziwnie przygląda, a niektórzy robią zdjęcia. Powinnam się była przygotować na to psychicznie.Film nie był zbyt ciekawy, widziałam, że i Justin się nudzi. Co jakiś czas na mnie zerkał i uśmiechał się kiedy przyłapał mnie na tym samym. Jakoś nie mogłam się skupić kiedy pomyślałam, że obok siedzi JB. Po filmie pojechaliśmy do jakiejś restauracji i tam zaczęłam się czuć swobodniej. Nie mogłam nie zauważyć, że kelnerka wręcz rozbiera mojego towarzysza wzrokiem, ale nie mogłam mieć jej tego za złe. W końcu był to najseksowniejszy mężczyzna świata. Po jakimś czasie już zaczęliśmy się zachowywać bez skrępowania i non stop się śmialiśmy.
-Ale naprawdę? - spytałam krztusząc się ze śmiechu.
-A czy ja bym cię okłamał? - udawał oburzenie - Moja ekipa jest jeszcze bardziej zwariowana niż ja.
-Trudno mi to sobie wyobrazić. - jęknęłam kiedy mój telefon zaczął dzwonić (na dzwonek miałam ustawione Never Say Never Justina), a Bieber zaczął się śmiać.
-Słucham.
-Gdzie ty do jasnej ciasnej jesteś?! - usłyszałam wściekły głos Perrie.
-Na kolacji - uśmiechnęłam się do Juju - A gdzie niby miałabym być?
-A wiesz która jest godzina?
-Nie.
-Do twojej wiadomości za jakąś godzinę zaczyna się domówka, którą organizujemy, a Ciebie dalej nie ma.
-Zaraz będę - westchnęłam rozłączając się - Bardzo Cię przepraszam, ale muszę już lecieć.
-Odwiozę Cię. - powiedział wstając, jednocześnie rzucając jakiś banknot na stolik.
                                                                ***
-Świetnie się bawię, a ty? - powiedziała Bella z sarkazmem.
Obie zaśmiałyśmy się, dobrze wiedziała, że nie lubię takich głośnych imprez. 
-Sela ktoś do Ciebie - krzyknęła Jade z przed pokoju. Wyszłam z kuchni po to by wpaść prosto na Justina.
-Ostrzegałem, że przyjdę.
-A ja mówiłam, że zapraszam.
                                                       ***
Dziękuję wszystkim za komentarze :) naprawdę miło jest wejść na bloga i zobaczyć, że ktoś to czyta. Rozdział taki sobie, ale jednak postanowiłam go dodać. Trzymajcie się ciepło. 
Jeśli czytasz proszę o komentarz :)

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 1

      "Justin kocha swoje Belibers" - tak głosił tytuł artykułu w jednej z gazet. Minęłam stoisko z pismami bez większego entuzjazmu. Nie lubiłam czytać brukowców. Kiedy nakładałam słuchawki po głowie chodziła mi jedna myśl: "Skoro mnie tak kochasz, to gdzie teraz jesteś?". Jak zawsze kiedy mam "doła" udałam się do parku i usiadłam pod jednym z największych drzew opierając głowę o konar.
-Jak ja go czasem nienawidzę! - mruknęłam 
-Co tym razem? - spojrzałam i ujrzałam twarz mojej najlepszej przyjaciółki - Dostałam S.O.S więc jestem - objęła mnie ramieniem
Przyjaźniłam się z Bellą od kąt w podstawówce wstawiła się za mną, gdy naśmiewały się ze mnie dziewczyny. Miała ona lodowo niebieskie oczy i rude włosy. Zawsze chodziła w wytartych jeansach, które chyba specjalnie psuła zaraz po zakupie. Kochałam ją. Była moim zupełnym przeciwieństwem, ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają.
-Znów jakieś problemy w domu? - spytała
-Tata znów się wydarł nie wiadomo o co, ale to już rutyna - westchnęłam - Zawsze się czepia. Najgorsze jest to, że ona zawsze trzyma jego stronę - w moich oczach pojawiły się łzy - Twierdzi, że to tylko i wyłącznie moja wina, ale chodzi o to, że ja nic nie zrobiłam. Nienawidzę tego domu. Odliczam dni do do mojej osiemnastki i w końcu się stamtąd wyniosę. 
-Dokładnie - mruknęła Bells - Będziemy mieszkać we cztery. Ty, ja Perrie i Jade. Będzie się działo - uśmiechnęła się 
-Zostało już tylko dwa tygodnie, a potem wolność. Chcesz jedną? - podałam jej słuchawkę
-As long as you love meee - zaczęła śpiewać
-Przestań, bo ludzie się gapią.
-Nigdy nie widzieli takich ładnych dziewczyn to się gapią, to normalne - wstała - Idziemy na zakupy.
Zaczęłam się śmiać i poszłam za nią. Do galerii nie było daleko,a droga z Bellą zawsze była przyjemna. Przynajmniej dla mnie, bo miejscowa ludność chyba uważała inaczej. 
-Hej! Zaczaj - Bells zatrzymała się gwałtownie
-Co tam? - spytałam ściszając muzykę 
-Skoro za dwa tygodnie twoje urodziny to dziś jest Wigilia?
-Dokładnie tak. I co w związku z tym?
-Nie kupiłam bratu prezentu, i po moich spodniach - westchnęła
-Nie martw się, pożyczę ci kasę.
-Dzięki, kochana jesteś - uścisnęła mnie - Tylko co on by chciał dostać?
-A bo ja wiem. To twój brat.
-Co ty kupiłaś Elenie? - mruknęła wchodząc do sklepu Adidasa - Słuchasz mnie?
-Sorry, zamyśliłam się - oderwałam wzrok od wielkiego plakatu Adidasa Neo z Justinem - Kupiłam jej jakieś książki psychologiczne, o które mnie prosiła.
-Ciekawe co Jade kupiła swojemu bratu.
-Sama się jej spytaj - powiedziałam wskazując dwie dziewczyny stojące w głębi sklepu.
Jedna z nich była wysoką blondynką z szarymi oczami, a druga szatynką średniego wzrostu (ale i tak wyższą ode mnie) z piwnymi oczami i uśmiechem, który był nieodłącznym elementem jej wyglądu.
-Jade! - wrzasnęła Bells, podbiegając do nich.
W tym samym czasie zaczął wibrować mój telefon, więc tylko pomachałam dziewczynom i wyszłam ze sklepu. Spojrzałam na wyświetlacz "Mama" z westchnieniem nacisnęłam "odbierz".
-Słucham - mruknęłam do telefonu.
-Cześć kochanie - powiedziała mama - Kiedy wracasz do domu?
-Jeszcze nie wiem.
-A co robisz jeśli można wiedzieć.
-Jestem z dziewczynami w centrum handlowym. Bella kupuje Lucasowi prezent gwiazdkowy, a potem pewnie pójdziemy na kawę.
-Uważaj na siebie. Kocham Cię, baj.
-Też Cię kocham mamuś - powiedziałam do dźwięku oznaczającego zakończoną rozmowę. 
                                                                     ***
Siedziałyśmy z dziewczynami w kawiarni śmiejąc się tak głośno, że prawie cały czas ktoś na nas zerkał. Nie bardzo mi to odpowiadało, ale z dziewczynami nie dało się inaczej.
-Teraz zupełna powaga - powiedziała Jade, na co my zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej - Ja mam bardzo ważne pytanie do Seleny.
-Dajesz - powiedziałam, gmerając łyżeczką w moim deserze lodowym.
-Czy twoi rodzice nie mieli pomysłu na twoje imię?
-Niby czemu?
-Bo ty jesteś Selena, a twoja siostra Elena, a że ona jest starsza to wymyślili jej imię i po prostu dodali do niego "s" i wyszło im Selena.
Wszystkie wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem.
-W życiu nie słyszałam większej głupoty, a przecież znamy się od dziecka - stwierdziła Perrie patrząc na szatynkę z politowaniem.
-To wcale nie była głupota - broniła się Jade - Ja mówię se... Słyszycie?!
-Ale co?
-Leci "Best Song Ever" One Direction.
-Jezu, tylko nie śpiewaj - szepnęła Bella, a w tym samym momencie Jade zaczęła powtarzać za chłopakami z zespołu.
-Jak ja kocham Harrego - stwierdziła, kiedy piosenka się skończyła.
Ja, Bells i Perrie spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo 
-Wychodzimy? - spytała Bella
Obie kiwnęłyśmy głowami i zostawiłyśmy zszokowaną Jade samą. Dołączyła do nas dwie minuty później z naburmuszoną miną. Pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Jako, że nie miałam ochoty wracać do domu postanowiłam się przejść. Trochę niepokoiła mnie pogoda, bo nad miastem zbierały się ciemne chmury i bałam się,że zaraz zacznie padać. Nie miałam ze sobą żadnej bluzy, a do domu miałam dość daleko, więc deszcz był mi nie na rękę. Jako, że jestem wielkim pechowcem jakieś pięć minut po moich rozmyślaniach zaczęło kropić, ale zanosiło się na prawdziwą ulewę. Przyspieszyłam kroku, ale wiedziałam, że nie zdążę dojść i i tak zmoknę. Właśnie miałam zacząć psioczyć na swój los, kiedy obok mnie zatrzymała się samochód. Z wyglądu wydawała się bardzo drogi i dziwnie znajomy, ale że byłam podziębiona dopiero po chwili zobaczyłam, że przez szybę ktoś wygląda.
-Hej! Podrzucić cię gdzieś? - spytał kierowca
Moim pierwszym odruchem powinno być wykrztuszenie: "Nie dziękuję, poradzę sobie", ale że byłam w szoku pokiwałam głową i wsiadłam do Batmobila Justina Biebera.
-To gdzie jedziemy? - spytała uśmiechając się do mnie, Boże jaki on ma piękny uśmiech - Tak wgl to jestem Justin.
-Wiem, kim jesteś - mruknęłam cała czerwona, po czym podałam mu swój adres zamieszkania nie mogąc oderwać od niego wzroku. Jezu jaki on jest seksowny.
-A Ty zdradzisz mi swoje imię? - spytał śmiejąc się z mojego gapiostwa
-Selena - wydukałam już całkowicie czerwona.
-No więc Seleno, czym się interesujesz?
-Tobą... to znaczy twoją muzyką... bo wiesz ja... no cenię twoją prywatność. Jezu co ja plotę - mruknęłam kiedy Jus tuszował wybuch śmiechu - Żeby nie było, nie jestem twoją psychofanką 
-Zauważyłem - mruknął, a ja spojrzałam na niego pytająco - Nie zaczęłaś piszczeć na mój widok.
-Dokładnie - powiedziałam zapadając się głębiej w fotel - A tak wgl to zacząłeś nagrywać już coś nowego? Albo chociaż pisać coś nowego? 
-Pisać piszę, ale z nagrywaniem jest ciężej. Jadę w trasę koncertową i pewnie nie będzie na to na razie czasu.
-Szkoda.
Justin zaśmiał się cicho i zaczął szukać jakiejś piosenki w radiu. Wyjrzałam przez okno. Byliśmy już prawie pod moim domem. Dlaczego ta przejażdżka nie mogła trwać dłużej? Pewnie kiedy wysiądę z tego samochodu już nigdy więcej go nie zobaczę.
-To jesteśmy - powiedział Jus wjeżdżając w mój podjazd - Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale mogę dostać twój numer?
Posłałam mu zdziwione spojrzenie, po czym podyktowałam rząd cyfr.
-Odezwę się niedługo - posłał mi rozbrajający uśmiech - Do następnego
-Baj - mruknęłam wychodząc z samochodu
W domu czekała na mnie ciepła kolacja, zmartwiona mama i tata w niezbyt dobrym humorze (normalka).
-Czy mi się zdaje, czy podwiózł cię jakiś obcy chłopak - zaczął ojciec na wstępie - Nie podoba mi się to.
Też mi nowość, że mu się coś nie podoba. Starając się nie zwracać na niego uwagi wzięłam jogurt z lodówki i skierowałam się w stronę schodów.
-Nie ignoruj mnie - podniósł głos więc się do niego odwróciłam - Mało to się słyszy o porwaniach i gwałtach? Wiesz co ci się mogło stać?
-To nie był nieznajomy tylko kolega.
-Jakoś wcześniej nie widziałem tu tego samochodu.
-Nic dziwnego, nie znasz żadnego mojego znajomego. No może oprócz Bells, bo często tu przychodzi i Jade z Perrie, bo to moje kuzynki. Idę spać. Branoc - mruknęłam po czym zasunęłam się w pokoju.
Dzięki Bogu miałam własną łazienkę, więc wzięłam szybki prysznic i siadłam z laptopem na łóżku. Zalogowałam się na facebooka i z uśmiechem zaczęłam wystukiwać wiadomość do Belli.
Od Sel:"Właśnie odwiózł mnie od domu Justin Bieber"
Od Bella:"Żartujesz sobie ze mnie?"
Od Sel:"Nie, ale też jestem w szoku."
Od Bella:"Przecież to jest nierealne. To tak jakby... nie mogę znaleźć porównania"
Od Sel:"To tak nierealne, jak to, że przestaniesz farbować włosy :)"
Od Bella:"Mimo iż powinnam się obrazić porównanie trafne."
Wyłączyłam facebooka i weszłam na Instagram Justina. Zauważyłam, że wrzucił nową fotkę, więc weszłam i moim oczom ukazałam się ja... tylko, że tyłem. Patrzyłam w niebo, a zdjęcie było zrobione z samochodu. Uśmiechnęłam się do siebie, zamknęłam laptopa, puściłam jakąś piosenkę Kidrauhla i ułożyłam się do snu. Nie minęła minuta, a dostałam SMSa od nieznanego numeru. "Miłych snów"  brzmiała treść wiadomości. Uśmiechnęłam się i zapisałam sobie numer Biebera.
"Justin kocha swoje Belibers" teraz to zdanie brzmiało dla mnie zupełnie inaczej niż parę godzin wcześniej.

                                                                           ***
To moje pierwsze opowiadanie tego typu więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli ktoś to przeczyta i będzie ciekawy co stanie się dalej, proszę o komentarz :) papatki