poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 2

-Weź jeszcze tą bluzkę - powiedziała mama
Siedziałyśmy we dwie w moim pokoju pakując większość moich rzeczy do pudeł. Spora część mojego dobytku, była już spakowana, zostały już tylko ubrania. Wreszcie nastał dzień mojej wyprowadzki z domu. Chciałam to zrobić póki nie będzie ojca, więc w godzinach południowych.
-Moja mała córeczka jest już taka dorosła - mruknęła mama wycierając zwilgotniałe oczy. - Wyprowadza się do tego okrutnego świata.
-Bez przesadyzmu - mruknęłam - Przecież nie jadę na drugi koniec kraju. Będę nawet niezbyt daleko od domu.
-No niby tak, ale nie będziesz przychodzić codziennie na obiad po szkole, nie będę mogła co wieczór słuchać z tobą tego Biembiera.
-Biebera mamo... Biebera - mruknęłam całkowicie zatapiając się już w swoim świecie.
Justin pisał do mnie całkiem często. Niekiedy był wręcz uciążliwy, ale i tak byłam dłużniczką losu. Umówiliśmy się na jutro do kina i kompletnie nie umiałam tego powiedzieć mamie. Już słyszę tą gadaninę, że rezygnuje ze zwykłego życia i znienawidzi mnie połowa dziewcząt świata. Może i miałaby rację, ale nie umiałabym powstrzymać chęci spotkań z Justinem.
-Będzie mi brakować twojej obsesji.
-Ja nie mam obsesji - powiedziałam zapinając walizkę - Gotowe!
                                                                                    ***
-Dzięki za pomoc mamuś, baj - powiedziałam machając mojej rodzicielce na pożegnanie 
-Wreszcie! - krzyknęła Bella - Będziemy mieszkać razem, imprezy, chłopaki...
-I dobrze skończona szkoła - pokończyła Jade - Nie wiem jak wy, ale ja chce coś w życiu osiągnąć i zamierzam się porządnie przykładać do studiów.
-Na początek skończ szkołę - powiedziała Perrie ze śmiechem 
-Ja tam zgadzam się z Jade - mruknęłam cicho zabierając się za robienie kawy - Szkoła jest dla mnie teraz priorytetem. Trzeba zdobyć zawód i pracę, a jako, że dużo kasy pójdzie mi na mieszkanie to chcę dostać stypendium.
-Z Waszymi mózgami stypendium jest możliwe, ale my już nie mamy tyle szczęścia - jęknęła Bells,a Perrie pokiwała głową - Ale co ma być to będzie, a nasza Sela ma jutro randkę z Bieberem i trzeba jej wybrać ciuchy.
-Nie potrzebuje waszej pomocy - jęknęłam, ale nikt mnie już nie słuchał, bo wszystkie pobiegły do mojej sypialni.
                                                                           ***
-Hejka Rose - mruknęłam otwierając drzwi - Zapraszam.
-Ja tylko na chwilę - powiedziała, zdejmując swoje granatowe Conversy - Bells napisała, że dziś wieczorem macie parapetówkę, a ty idziesz na randkę - uniosła brwi z wyrzutem - I trzeba pomóc dziewczynom w przygotowaniach. 
-To nie jest randka! -wrzasnęłam 
-Tak tak, a teraz idź pod prysznic bo się chłopak wystraszy - mruknęła Bella wpychając mnie do łazienki
Chamstwo się szerzy ot co! Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Mimo iż maiłam się spotkać z Justinem najchętniej zostałabym w domu. Kompletnie się nie wyspałam jako, że nie przyzwyczaiłam się jeszcze do mojej nowej sypialni. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody rozluźnił moje ciało i szybko zaczęłam nacierać się żelem pod prysznic o zapachu zielonej herbaty. Kiedy wyszłam z pod prysznica do przyjazdu Justina została ledwo godzina więc jak najszybciej wbiłam się zwykłą czarną bokserkę i krótką plisowaną spódniczkę w kratkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam sobie lekki makijaż. Kiedy w końcu mój wygląd był w miarę zadowalający wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do salonu,a tam brud, smród i ubóstwo. Widząc moje spojrzenie Jade zaczęła mi wszystko wyjaśniać: 
-Wiem, że to źle wygląda, ale my to wszystko posprzątamy, obiecuję. 
Śmiejąc się zaczęłam zakładać swoje stare i lekko znoszone botki w stylu glanów. Równo o 16 Juju zadzwonił do drzwi, otworzyłam mu z uśmiechem na ustach. 
-Ślicznie wyglądasz - zaczął Justin - Możemy - powiedział podchodząc do samochodu i otwierając mi drzwi od strony pasażera.
Siadłam z wdzięcznością i od razu poczułam jego perfumy. Boże jakie one były śliczne.
-Jak tam przeprowadzka? 
-Całkiem całkiem, jest ciężko, ale dziewczyny i tak już dziś robią imprezę 
-Czuję się urażony.
-Niby czemu?
-Nie zostałem zaproszony 
Zaśmiałam się cicho. Był taki słodki.
-Jak chcesz to możesz przyjść, adres znasz.
-Uważaj bo naprawdę przyjdę.
-Przychodź... Zapraszam 
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Justin co jakiś czas się uśmiechał. Jaki on ma śliczny uśmiech. Pod kinem jako dżentelmen otworzył mi drzwi. Wysiadłam z wdzięcznością po czym ruszyliśmy w stronę drzwi kina. Widziałam, że wiele osób nam się dziwnie przygląda, a niektórzy robią zdjęcia. Powinnam się była przygotować na to psychicznie.Film nie był zbyt ciekawy, widziałam, że i Justin się nudzi. Co jakiś czas na mnie zerkał i uśmiechał się kiedy przyłapał mnie na tym samym. Jakoś nie mogłam się skupić kiedy pomyślałam, że obok siedzi JB. Po filmie pojechaliśmy do jakiejś restauracji i tam zaczęłam się czuć swobodniej. Nie mogłam nie zauważyć, że kelnerka wręcz rozbiera mojego towarzysza wzrokiem, ale nie mogłam mieć jej tego za złe. W końcu był to najseksowniejszy mężczyzna świata. Po jakimś czasie już zaczęliśmy się zachowywać bez skrępowania i non stop się śmialiśmy.
-Ale naprawdę? - spytałam krztusząc się ze śmiechu.
-A czy ja bym cię okłamał? - udawał oburzenie - Moja ekipa jest jeszcze bardziej zwariowana niż ja.
-Trudno mi to sobie wyobrazić. - jęknęłam kiedy mój telefon zaczął dzwonić (na dzwonek miałam ustawione Never Say Never Justina), a Bieber zaczął się śmiać.
-Słucham.
-Gdzie ty do jasnej ciasnej jesteś?! - usłyszałam wściekły głos Perrie.
-Na kolacji - uśmiechnęłam się do Juju - A gdzie niby miałabym być?
-A wiesz która jest godzina?
-Nie.
-Do twojej wiadomości za jakąś godzinę zaczyna się domówka, którą organizujemy, a Ciebie dalej nie ma.
-Zaraz będę - westchnęłam rozłączając się - Bardzo Cię przepraszam, ale muszę już lecieć.
-Odwiozę Cię. - powiedział wstając, jednocześnie rzucając jakiś banknot na stolik.
                                                                ***
-Świetnie się bawię, a ty? - powiedziała Bella z sarkazmem.
Obie zaśmiałyśmy się, dobrze wiedziała, że nie lubię takich głośnych imprez. 
-Sela ktoś do Ciebie - krzyknęła Jade z przed pokoju. Wyszłam z kuchni po to by wpaść prosto na Justina.
-Ostrzegałem, że przyjdę.
-A ja mówiłam, że zapraszam.
                                                       ***
Dziękuję wszystkim za komentarze :) naprawdę miło jest wejść na bloga i zobaczyć, że ktoś to czyta. Rozdział taki sobie, ale jednak postanowiłam go dodać. Trzymajcie się ciepło. 
Jeśli czytasz proszę o komentarz :)

4 komentarze:

  1. sjghdeuvgudhvgurgu kocham <3 czekam na III rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuper tylko prosze cie dodawaj rozdzialy czescjej niz inne blogerki u ktorych na rozdzial trzeba czekac tydzien

    OdpowiedzUsuń