-Nie powinnam była pozwolić ci jechać.
-Ja nie pytałam się o zdanie - w końcu udało mi się od niej odsunąć - Zresztą jestem już dorosła - uśmiechnęłam się do niej - Nie powinnaś jechać do pracy?
-Faktycznie - mama pocałował mnie na pożegnanie - Uważaj na siebie w tej Europie.
Odprowadziłam ją do drzwi naszego mieszkania po czym poszłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia Bella podniosła wzrok z nad książki, którą czytała.
-Twoja mam już poszła? - pokiwałam głową - Co tak szybko?
-Za godzinę ma być w pracy. Co czytasz?
-50 twarzy Greya.
Skrzywiłam się lekko.
-Ja nie przemęczyłam całej książki. Życzę powodzenia.
Bella wzruszyła ramionami i wróciła do lektury, a ja zajrzałam do lodówki zastanawiając się na co mam ochotę. Wyjęłam jogurt i poszłam do swojego pokoju. Przy okazji minęłam się z Perrie, która zastrzegła, że wpadnie mnie spakować. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie jednocześnie usiłując przypomnieć sobie gdzie schowałam kluczyk od pokoju. Weszłam do pomieszczenia i pijąc jogurt wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Właśnie otworzyłam szafę, kiedy do z hukiem otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wpadły Perrie i Jade.
-To pakujemy Cię - krzyknęła szatynka, a Per odsunęła mnie od szafy i zaczęła przeglądać moje ubrania.
Słysząc kroki spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam Bellę z perfidnym uśmiechem na twarzy machającą mi złośliwie. Pokazałam jej język.
-Naprawdę dziewczyny nie potrzebuję pomocy.
-Potrzebujesz - powiedziała Perrie, a Jade jej przytaknęła - Zacznijmy od pidżamy.
Podałam jej mój rozciągnięty męski podkoszulek z Dartem Vaderem, na co obie spojrzały na mnie jak na idiotkę.
-Chcesz spać w tym? - spytała szatynka z niedowierzaniem, a ja pokiwałam głową - Z kim ja żyję?
Po paru godzinach sprzeczek dziewczyny wyszły z pokoju, a ja od razu wyjęłam z walizki zbędne (moim zdaniem) rzeczy. Dołożyłam mój ukochany T-shirt z moim idolem z Gwiezdnych Wojen i zamknęłam walizkę. Mój zegarek wskazywał 7 p.m więc biorąc wcześniej naszykowane ubrania udałam się pod prysznic. Kiedy tylko ciepła woda zaczęła lać się po moim ciele strumieniami zapomniałam o bożym świecie. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że pasowało by wyjść. Ubrałam się i prosto z łazienki ruszyłam do pokoju Bells. Gadałyśmy prawie całą noc.
***
-Pożegnam cię za mamę i powiem żebyś na siebie uważał - Bella uśmiechnęła się do mnieStałyśmy na lotnisku i jakoś nie mogłyśmy się pożegnać. Z wyczekiwaniem zerknęłam w stronę terminala, ale mój samolot nadal miał opóźnienie.
-Jezu, kiedy w końcu polecę?
-Hej! Już ci się znudziłam?
-No nie - przytuliłam ją lekko - Ale Justina nie widziałam już miesiąc.
-I co z tego? Świat się nie zawalił - wystawiła mi język
-Muszę Ci znaleźć chłopaka.
-NIE! - wrzasnęła - Proszę nie baw się w Perrie
-A co ma do tego Perrie?
-Ni ci nie mówiłam, ale od jakiegoś miesiąca ona próbuje mnie umówić dosłownie z każdym napotkanym na ulicy facetem - Bells skrzywiła się lekko - Mam już tego dość.
-To zrób jej niespodziankę i naprawdę się z kimś umów. Mam nawet kandydata.
Bella robiąc minę pt. "nie zaczynaj" otwierała już usta, kiedy zabrzmiał komunikat, że pasażerowie mojego lotu mają się udać na odprawę. Uścisnęłam krótko moją przyjaciółkę i ruszyłam do wyznaczonego miejsca.
Siedząc już w samolocie postanowiłam trochę się zdrzemnąć. Obudził mnie komunikat "zapiąć pasy". Po wylądowaniu szybko wyszłam z samolotu i skierowałam się do głównego budynku lotniska. Wiedziałam, że Justin nie przyjedzie po mnie osobiście, ale miał tu być ktoś od niego. Po dłuższej chwili zauważyłam Alfredo więc szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę.
-Hej! - powiedziałam kiedy stanęłam przed nim.
-Siema mała!
-Mała to może być twoja pała, ja jestem niska. - wystawiłam język
-Dostaniesz za to - powiedział śmiejąc się serdecznie po czym mimo moich protestów i paplaniny o równouprawnieniu wziął moje bagaże i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
Poczłapałam za nim. Kiedy wsiedliśmy do samochodu od razu przykleiłam nos do szyby na co Alfredo tylko się zaśmiał. Od dziecka marzyłam by zamieszkać w Hiszpanii, lub przynajmniej spędzić tu wakacje niestety to nigdy nie było mi dane. Jechaliśmy w ciszy. Kiedy samochód zatrzymał się pod hotelem szybko z niego wyskoczyłam i jak najprędzej popędziłam do środka. Zaraz za mną był mój towarzysz.
-Jeśli chcesz iść od razu do Justina to jest w pokoju 305 - Alfredo uśmiechnął się do mnie - Kenny cię wpuści.
Popędziłam do wskazanego pokoju. Przed wejściem przywitałam się z Kennym, po czym jak najciszej otworzyłam drzwi. Justin nawet nie zauważył mojego przyjścia. Siedział tyłem do mnie klikając coś zawzięcie w komputerze. Odkaszlnęłam lekko na co on momentalnie się odwrócił, po czym podbiegł do mnie. Przytulił mnie tak mocno, że zaczęło brakować mi tchu.
-Tak bardzo tęskniłem - powiedział tylko.
***
-Jak ci się podoba w Hiszpanii?-Wiesz, że jestem tu od jakichś trzech godzin i jeszcze nie wychodziłam z hotelu - uśmiechnęłam się do niego - Nie wiem jaka jest Hiszpania.
-Trzeba to zmienić - Juju zerwał się na równe nogi - Idziemy zwiedzać Madryt.
-Justin... dopiero co przyjechałam. Nie mam na to ochoty.
-A na co masz ochotę? Nie chcę żebyś się nudziła.
-A ja właśnie chcę się ponudzić - pociągnęłam go z powrotem na kanapę - Chcę po prostu z tobą posiedzieć.
Siedzieliśmy tak cały wieczór. Trochę gadaliśmy, śmialiśmy się, oglądaliśmy jakieś głupie filmy. Po prostu spędzaliśmy razem czas. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego potrzebowałam. Co jakiś czas Justin albo mocno mnie do siebie przytulał, albo mnie całował. Było wręcz świetnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam opierając głowę na jego ramieniu.
***
Zdaje mi się, że wyjątkowo się dziś rozpisałam :) mam wyjątkowo dobry humor od kiedy usłyszałam Roller Coaster Justina. Ta piosenka jest świetna.Wiadomość do SWAGI 69: Nie martw się od kiedy myślałam o założeniu tego bloga w moich myślach była jakaś drama. Tak naprawdę do końca nie wiem czy na końcu opowiadania Selena i Justin będą razem. :)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :) to naprawdę motywuje do pisania.
Świetne dziewczyno!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;D
Ej no nie nie rob tego Jelena forever!!!
OdpowiedzUsuń