czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 18

Kolejne promyki słońca wpadły do kuchni przez okno zatrzymując się prosto na moich oczach. Zakryłam twarz dłonią.
-Zaciągnij rolety - jęknęłam do Belli, która siedziała przy stole składając jakieś karteczki dla swojego brata. Spojrzała się na mnie jak na idiotkę po czym wróciła do swojego zajęcia.
-Perrie? - przeniosłam wzrok na blondynkę stojącą obok lodówki.
-Doprawdy nie rozumiem dlaczego chcesz się odgradzać od słońca.
Westchnęłam i sama podeszłam do okna, jak zawsze wszystko muszę robić sama. Każda z nas podniosła głowę kiedy usłyszałyśmy szczęk zamka. Do pomieszczenia wpadła zziajana Jade. Zatrzymała się w progu i głęboko oddychając złapała się za brzuch.
-Ale mam newsa!  - powiedziała opadając na krzesło, a kiedy nikt nie zareagował dodała - Nie ciekawi was co się dzieje?
-Nie bardzo - mruknęła Bella wystawiając język w skupieniu i po raz setny kląc pod nosem nad źle złożoną karteczką.
-Ale was skręca - Jade przeniosła wzrok na mnie i Perrie.
-No to co się stało?
-Właśnie dowiedziałam się, że... i widziałam na własne oczy!... jak Lotta i Peter się...
-Czekaj! - przerwałam jej - Nasz Peter, mój najukochańszy przyjaciel...
-Twoja pierwsza miłość - wtrąciła Bella, a ja posłałam jej mordercze spojrzenie.
-Wracając... i Lotta, z którą sypia połowa facetów w mieście? Razem?!
- Ha! - Jade wyglądała na usatysfakcjonowaną moją reakcją - Wiedziałam, że będziesz zainteresowana.
-Po prostu mnie to dziwi - mruknęłam odwracając się w stronę expresu do kawy, żeby zakryć rumieńce.
Szatynka zachichotała, wstała i pociągnęła Perrie do wyjścia. Usiadłam na przeciwko Belli i w spokoju zaczęłam sączyć swoje latte. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś taki jak Peter, który przecież jest zabawny i inteligentny, do tego można dodać, że z wyglądem u niego też nie najgorzej, szlaja się z kimś takim jak Lotta. Co się dzieje z tym światem?
-Co on w niej widzi? - spytałam Belli
-A co ty widzisz w nim? - odparowała z wrednym uśmiechem na twarzy.
***
Tupałam lekko nogą do rytmu słuchając swojej dopiero co nagranej piosenki. Bez przesadnej skromności mogę stwierdzić, że wyszła mi całkiem nieźle. Z uśmiechem zdjęłam słuchawki i spojrzałam na swojego producenta Patrica. On też miał zadowoloną minę i mogłam przysiąść, że już liczy ile na mnie zarobi.
-Jutro odbędzie się oficjalna premiera twojego pierwszego singla - oznajmił odbierając ode mnie płytę. - Wrzucimy piosenkę do sieci i będziemy mogli tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń, ale jestem pewny, że to będzie hit.
Uśmiechnęłam się do niego. Zawsze mówił mi na końcu to samo: "Wierzę, że to będzie hit!", powtarzał to tak często, że sama zaczynałam w to wierzyć. Pożegnałam się z nim i wziąwszy swoją torebkę ruszyłam do wyjścia. Jak zawsze zahaczyłam po drodze o łazienkę, żeby poprawić makijaż. Szukając kluczyków znalazłam na dnie torby paczkę miętowych gum do żucia więc włożyłam dwie do ust. Wystukując pośpieszne smsa do Belli wyszłam ze studia z zamiarem zjedzenia czegoś bardzo niezdrowego. Po drodze do najbliższej knajpki wpadłam na Rose i razem udałyśmy się na drugie śniadanie. Szczerze powiedziawszy rzadko kiedy spotykałam swoich kolegów z liceum, w ogóle rzadko spotykałam kogokolwiek. Ostatnie miesiące spędziłam na ciągłym nagrywaniu piosenek na debiutancki album, do domu wracałam dość późno padnięta więc też nie spędzałam dużo czasu ze swoimi współlokatorkami. Już po tygodniu pracy nad płytą cofnęłam wszystko co kiedykolwiek mówiłam o Harrym i jego pracy. Po zjedzonym posiłku postanowiłam wreszcie siąść na dupie i nic nie robić. Z wielką nadzieją na leniwe popołudnie udałam się do mieszkania, w którym czekała na mnie Bella. Przekręciłam kluczyk w zamku i omal nie dostałam zawału kiedy po
przekroczeniu progu napadli mnie moi znajomi. Wszyscy składali mi gratulacje z powodu albumu. Jako, że pokrzyżowali mi moje plany, a dzień był naprawdę piękny postanowiliśmy wyjść na plażę. Perrie załatwiła koce, a chłopcy z One Direction zajęli się jedzeniem. Po pół godziny naszego pikniku dołączyli do nas Peter (na szczęście bez swojej dziewczyny) i Peeta, z pełnym ekwipunkiem najróżniejszych alkoholi. Zagrzebywałam się w piasku, kiedy usiadł obok mnie Liam.
-Jesteś świadoma tego, że Patric planuje twój występ na tegorocznej gali MTV VMA?
-Coś wspominał - mruknęłam dmuchając na ziarenka piasku na mojej dłoni - Chce, żebym zaśpiewała Come & Get It?
-Dokładnie - szatyn pokiwał głową - To bardzo chwytliwa piosenka.
Zaśmiałam się cicho. Piosenkę tą napisałam bardzo niedawno i kiedy tylko przedstawiłam jej koncept producentowi stwierdził, że musi być ona singlem. Odrzucił wszystkie inne propozycje stawiając na piosenkę o nieskończonej miłości... o ironio!
***
-Jestem z ciebie dumna - powiedziała mama podgłaśniając radio, z którego wydobywały się ciche tony MOJEJ piosenki.
Od premiery minęło kolejne dwa miesiące,a singiel króluje na listach przebojów. Wszyscy z mojej ekipy zgodnie stwierdzili, że to bardzo udany debiut. Przysunęłam się jeszcze bardziej do mamusi kładąc głowę na jej ramieniu. Zmęczyło mnie to, że nie widziałam jej już tak długo, może z trzy miesiące temu. Przecież matma to najważniejsza kobieta w moim życiu.
-Nie przemęczasz się aby za bardzo córeczko? - spytała głaszcząc mnie po plecach
Miałam ochotę się rozpłakać. Zawsze tak przy niej mam, staję się małym dzieckiem, które mdleje na widok zadrapania na nodze i płacze, bo stłukło się w mały palec. Zaprzeczyłam tylko ruchem głowy, żeby nie usłyszała żadnej niebezpiecznej nuty w moim głosie. Zawsze potrafiła wyczuć kiedy coś było nie tak.
-To dobrze - powiedziała biorąc chipsa z paczki na stoliku.
Znajdowałam się w salonie mojego rodzinnego domu. W tle grała nasza ulubiona komedia, a my gadałyśmy od jakichś dwóch godzin. Przyszłyśmy do domu zaraz po bardzo długim planowaniu mojej przyszłej kariery. Postanowiliśmy z Patricem i moją mamą (która została również moją menadżerką), że nie ma na co czekać i jak najszybciej trzeba wyruszyć w trasę. Zgodziłam się niechętnie ponieważ mimo iż żyłam tak tylko miesiąc niezbyt dobrze wspominam życie na walizkach. Pamiętam, że Justin też zawsze narzekał, że nie może zagrzać nigdzie miejsca. Na wspomnienie szatyna do moich oczu napłynęła pojedyncza łza, więc mocno zacisnęłam powieki. Przyzwyczaiłam się już, że nikt nie przysyła mi wiadomości przed snem, nie obejmuje mnie bez powodu. Bieber zachowywał się jakby nasz związek nie maił miejsca. Był dla mnie bardzo uprzejmy i traktował mnie jak dobrą koleżankę. Tylko czasami widać było w jego oczach to uczucie kiedy na mnie spoglądał. Parę razy w windzie zdarzyło mu się niby to przypadkowo złapać mnie za rękę czy delikatnie się o mnie otrzeć. Przestał już za to prosić mnie o rozmowę wiedząc, że ja i tak uparcie będę odmawiać. Tęskniłam za nim, to prawda, ale nie potrafiłam mu wybaczyć tego jak mnie oszukiwał.
-Może zostaniesz na noc w domu? - spytała mama - Mam nawet twoją starą pidżamę.
-Zostanę.
***
Jest kolejny rozdział!! Powoli zbliżam się do zakończenia opowiadania. Będzie jeszcze może z dwa rozdziały :) Dziękuję wszystkim za komentarze ;)

Zapraszam na mój drugi blog



5 komentarzy:

  1. co tylko 2 rozdziały a nie będzie 2 części pomyślnad tym proszę, bo kocham to opowiadanie kocham to jak ty je piszesz i nie wytrzymam bez niego codziennie wchodzę po 10 razy i sprawdzam czy nie ma może nowego rozdiału kocham cię ilysm <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy myślę nad pisaniem drugiej części ;) ale jeszcze się nie zdecydowałam ;)

      Usuń
  2. Świetne , podoba mi sie fabuła i liczę na coś więcej z Liamem :D

    OdpowiedzUsuń