czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 9

Po raz setny rozprostowałam bluzkę i ukradkowo zerknęłam do lustra. Justin zaśmiał się cicho i szepnął mi do ucha:
-Wyglądasz ślicznie shwaty.
-Dla ciebie tak, ale czy to spodoba się twojej mamie?
Westchnęłam ciężko i poprawiłam włosy. Dziś miałam poznać Pattie, albo raczej panią Mallette jak zamierzałam się do niej zwracać. Oczywiście Juju nie powiedziała mi, że jego mama dołączy do na na jednym z koncertów, więc nie wzięłam nic odpowiedniego na tą okazję. Dobrych parę godzin spędziłam nad walizką, aż w końcu zirytowany Justin wybrał mi ubrania. Nie byłam do nich zbytnio przekonana (bo czy plisowana mini nadaje się na spotkanie z mamą swojego chłopaka, dodajmy, że to pierwsze spotkanie) więc wybrałam najzwyklejsze jeansy i czarną bluzkę. Spojrzałam na zegarek i westchnęłam ciężko.
-Naprawdę nie rozumiem czemu się tak denerwujesz - Juju uśmiechną się do mnie
-A co jeśli ona mnie nie polubi?
-Jej zależy na tym, żebym był szczęśliwy, a tak właśnie czuję się z tobą.
Uśmiechnęłam się kiedy mnie pocałował. Na początkowo zrobił to lekko, ale już po chwili wbił się w moje usta z nową mocą jednoczenie sadzając mnie sobie na kolanach. Moje ręce automatycznie wylądowały na jego włosach, a jego pod moją koszulką. Nasz pocałunek trwałby pewnie dłużej gdyby ktoś nagle nie odchrząknął znacząco. Zerwałam się z miejsca i spojrzałam w stronę drzwi, w których stała Pattie. No i mam swoje pierwsze wrażenie. Teraz pewnie uzna mnie za jakąś... nawet nie wiem jak to określić.
-Cześć mamuś - Justin stanął za mną - Miło Cię widzieć.
-Mi Ciebie też - uśmiechnęła się do syna po czym przeniosła wzrok na mnie - Ty pewnie jesteś Selena? Cieszę się, że w końcu się spotykamy.
-Ja też bardzo się cieszę proszę pani
-Oj tam jakie proszę pani - machnęła ręką - Czuję się staro kiedy tak mówisz. Po prostu Pettie.
-Oki doki - uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym.
***
-Na na na na - zanuciłam okręcając się na pięcie i wpadając prosto w ramiona Juju. - Hej! Czy ty nie powinieneś się przebierać? Zaraz wracasz na scenę.
-Zaraz - mruknął, po czym pocałował mnie w nos i już go nie było.
-Jest na prawdę w tobie zakochany - powiedziała Pattie wręczając mi szklankę wody.
-Taką mam nadzieję.
-A czy ty go kochasz?
-Tak. Wiem, że większość osób uważa, że chcę się tylko na nim wylansować, ale to nie prawda. Nie zależy mi na sławie tylko na jego szczęściu.
-A ten chłopak z brytyjskiego boysbandu? Liam?
Zaklęłam pod nosem. To normalne, że skoro brukowce bardzo obszernie rozpisywały się o mojej rzekomej zdradzie coś z tych plotek wyssanych z palca trafi do rodziny Justina. Miałam nadzieję, że w to nie uwierzą.
-To tylko przyjaciel. Naprawdę go lubię, ale jak kolegę.
-To bardzo dobrze. - uśmiechnęła się do mnie - Tak sobie myślałam, że może wpadłabyś kiedyś do nas do Kanady? Wiem, że Justin chciał odwiedzić rodzinne strony, a wątpię, żeby wybrał się tam bez ciebie.
-Bardzo chętnie przyjadę - uśmiechnęłam się lekko - Dziękuję za zaproszenie.
-O czym rozmawiają dwie najważniejsze kobiety w moim życiu? - spytał Justin nieoczekiwanie wchodząc do pomieszczenia.
-O tym, że będę się już zbierać - Pattie wstała, a ja zrobiłam to samo - Naprawdę miło było cię w końcu poznać.
-Ciebie też - uścisnęła mnie lekko.
-Pa synuś - pocałował Juju w policzek i już jej nie było.
-I jak? Jest taka straszna jak się obawiałaś? - spytał szatyn z sarkazmem
-Ej! Nie nabijaj się ze mnie. To normalne, że miałam małego stresa.
-A czy ja coś mówię?
-Właśnie tak - wystawiłam język, a on go zaraz delikatnie ugryzł - Justin!
-No co? - spytał przygwożdżając mnie do ściany i zaczynając całować.
-A jak ktoś wejdzie - powiedziałam cicho
-To niech wchodzi.
Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, aż w końcu klasycznie znalazły się pod bluzką. Jego usta odnalazły moje w momencie, w którym otworzyły się drzwi.
-Justin czas na M&G. O! Widzę, że przeszkodziłem - powiedział Scooter z wrednym uśmiechem na twarzy. - Tylko się pośpieszcie dzieci. I nie narobić sobie kłopotu. - dodał po czym wyszedł
-Czemu zawsze ktoś musi nam przeszkadzać - mruknął szatyn
-Los... a teraz leć - pocałował mnie lekko na pożegnanie i już go nie było.
***
-Bella powiedz jej, że tęsknimy - usłyszałam w tle głos Jade, na co zaśmiałam się cicho
-Ej! Spadać to ja z nią rozmawiam. To opowiedz mi... Perrie przesuń tą głowę.
-A może po prostu wyjdź z tego pokoju - doradziłam
-One i tak za mną przylazą... mówisz jakbyś ich nie znała.
-No niby tak - uśmiechnęłam się do jakiejś dziewczynki biegającej po lobby w hotelu - To co mam ci opowiedzieć?
-Jaka ona jest?
-Kto?
-Nie rób ze mnie idiotki.
-Już nie musi - usłyszałam w tle głos Jade.
-Jak ci zaraz przywale... No, ale wracając... Pattie Mallette! Jaka ona jest?
-Naprawdę miła... chociaż czyta brukowce...
-Liam?
-Dokładnie. Pytała czy aby na pewno nic do niego nie czuję.
-Przerąbane... a tak poza tym?
-Poza tym jest wspaniałą osobą. Rozmawiałam z nią jak z koleżanką, a nie mamą swojego chłopaka.
-To świetnie.
-Gasimy światło i idziemy spać - mruknął ktoś z tyłu.
-Gorzej niż w domu - jęknęła Bells.
-Właściwie to ja też już kończę... Tęsknie... Branoc
-Dobranoc - wrzasnęły chórem wszystkie trzy.
Rozłączyłam się i ruszyłam w stronę wind. Szybko dostałam się do swojego pokoju  i jeszcze szybciej przebrałam się w pidżamę. Umyłam zęby i położyłam się na łóżku obok śpiącego już od dawna Justina.
***
Łoł... To druga notka w przeciągu dwóch dni... może to ten rok tak na mnie wpływa... Mam nadzieję, że się spodoba :)

Jeśli czytasz proszę o komentarz :)



6 komentarzy: