środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 8

Jakiś bezczelny promień słońca padł na moją twarz wyrywając mnie z głębokiego snu. Leżałam na łóżku wtulona w Justina, który wyglądał po prostu przecudownie. Podniosłam się lekko na łokciach, żeby lepiej widzieć jego twarz. Spał z lekko rozchylonymi ustami, które, aż prosiły się o pocałunek. Zaśmiałam się cichutko i wyswobodziłam z jego objęć. Biorąc z walizki pierwsze lepsze ubrania udałam się do łazienki. Gdy zauważyłam swoje odbicie w lustrze jęknęłam cicho. Jako, że zasnęłam wczoraj na ramieniu Justina i obudziłam się tylko na chwilę, żeby ubrać pidżamę zapomniałam zmyć makijażu. Wyglądało to niezbyt atrakcyjnie, więc dziękowałam Bogu, że obudziłam się przed szatynem. Szybko wskoczyłam pod prysznic. Kiedy stwierdziłam, że siedzę tam już za długo z niechęcią wyszłam. Szybko ubrałam się we wcześniej naszykowane ubrania i cichutko wyszłam z łazienki. Juju nadal spał i postanowiłam go obudzić. Dziś co prawda miał jeszcze wolne, ale dochodziła 12.a.m. Podeszłam do łóżka po czym delikatnie pocałowałam go w usta. Nie zareagował. Pocałowałam go jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz, a on dalej się nie budził. Stwierdziłam, że muszę znaleźć inny sposób żeby go obudzić i zaczęłam się nad tym zastanawiać. Po niespełna minucie usłyszałam zachrypnięty głos:
-Czemu przestałaś? Było tak miło.
Pocałowałam go jeszcze raz tym razem dłużej. Złapał mnie w pasie i przekręcił się tak, że upadłam na łóżko, a on leżał nade mną. Uśmiechnęłam się lekko kiedy zaczął całować moją szyję.
-Justin... - mruknęłam
-Tak kochanie?
-Może byś tak wstał? Chciałabym zwiedzić miasto.
-Mamy jeszcze czas - powiedział, po czym zaczął całować mój dekolt
-Ale jest już prawie 1.
-Co? - podniósł lekko głowę i spojrzał mi w oczy - Gdzie chcesz iść shwaty?
-Nie wiem... Gdziekolwiek...
-Coś się wymyśli. - pocałował mnie jeszcze raz - Daj mi pięć minut.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić zszedł zemnie i szybkim krokiem wszedł do łazienki. Stwierdziłam, że zejdzie mu więcej niż 5 minut, więc postanowiłam zalogować się na pocztę. Miałam dwie okropnie długie wiadomości od Jade, w których streszczała mi swoją randkę z Harrym, oraz to, że chłopcy musieli niestety już wyjechać i że wszyscy kazali mnie pozdrowić. Na koniec dodała jeszcze, że wydaje jej się, że kroi się coś pomiędzy Perrie i Louisem. Uśmiechnęłam się do telefonu po czym zaczęłam jej odpisywać. Może moja odpowiedź nie była tak długa jak jej wiadomość, ale zawsze coś. Napisałam też szybkiego smsa do mamy, że mam się dobrze. Byłam w szoku kiedy otworzyły się drzwi łazienki i do pokoju wszedł Justin w samym ręczniku zawieszonym na biodrach. Jezu jaką on ma klatę... Tylko nie zacznij się ślinić, nie zacznij się ślinić do jasnej ciasnej! Juju mrugnął do mnie wziął coś ze swojej walizki po czym z powrotem zniknął za drzwiami
łazienki. Po jakichś pięciu minutach wychodziliśmy z hotelu do podstawionego wcześniej samochodu, a po piętach deptali nam ochroniarze Justina. Miasto było piękne. Najbardziej podobała mi się brama słońca. Kiedy zmęczyliśmy się (właściwie to ja się zmęczyłam, bo Justin miał niespożyte zasoby energii) chodzeniem postanowiliśmy coś zjeść w jednej z licznych restauracji. Po wejściu do pomieszczenia większość głów odwróciła się w naszą stronę, a ja machinalnie schowałam się lekko za Justinem. Znaleźliśmy wolny stolik, obok którego zaraz pojawiła się kelnerka.
-Dzień dobry - powiedziała uśmiechając się do Justina, a na mnie nie zwróciła nawet uwagi - Tu są państwa karty, może coś do picia?
-Selena... - powiedział Justin uśmiechając się serdecznie
-Poproszę Cole.
-Dwie Cole.
Kelnerka obdarzyła mojego chłopaka jeszcze jednym pięknym uśmiechem po czym odeszła.
***
Siedziałam na wielkim tarasie w naszym hotelu z gitarą w ręku i czekałam, aż Justin wróci z próby przed koncertem. Czas niewiarygodnie mi się dłużył i jak na złość nie mogłam wmyślić żadnych słów do mojej nowej piosenki. Czarny zeszyt leżał otwarty na oścież, a w mojej głowie hulał wiatr, tak jakby była zupełnie pusta. Westchnęłam cicho, po czym po raz setny, zaczęłam grać z nut, które miałam zapisane w zeszycie. Po kolejnych dziesięciu minutach męczenia się z gitarą dałam sobie spokój. Spojrzałam na zegarek i postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Napuściłam wody do wanny i utknęłam tam na dobre parę godzin. Kiedy ocknęłam się nagle zegarek wskazywał 5 p.m. Szybko wyszłam z wanny, ubrałam pierwsze lepsze ubrania i napisałam do Justina, że poszłam się przejść. Wychodząc z hotelu jak zwykle wpadłam na paru natrętnych fotografów, ale szybko ich ominęłam i zaczęłam przemierzać nieznane uliczni. Po pewnym czasie usłyszałam za sobą wołanie:
-Selena! Hej czekaj!
Odwróciłam się szybko i uśmiechnęłam na widok podbiegającego do mnie Liama Payna. Uściskał mnie lekko na powitanie.
-Co ty tutaj robisz? - spytałam
-Postanowiłem zrobić sobie małe wakacje.
-A reszta chłopaków?
-Siedzą w Anglii, a ja chciałem zobaczyć trochę świata.
-Bo niby nie robisz tego kiedy koncertujecie? - mruknęłam z sarkazmem
-Wtedy to nie to samo. Nie ma czasu na zwykły spacer jak teraz - uśmiechnął się do mnie - w tak miłym towarzystwie - dodał.
Uśmiechnęłam się do niego po czym oboje ruszyliśmy dalej. Po jakichś pięciu minutach już śmialiśmy się w najlepsze. Naprawdę go lubiłam, mimo iż znamy się dość krótko zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, co udaje się niewielkiej liczbie ludzi. Liam opowiadał jak będąc dzieckiem zgubił swoją mamę w centrum handlowym. Myślałam, że padnę, bo mimika i zaangażowanie mojego rozmówcy były godne podziwu. Nagle poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz okazało się,że to sms od Juju. "Skończyłem próbę :) jak chcesz to po ciebie podjadę :) napisz tylko gdzie jesteś". Uśmiechnęłam się do wyświetlacza jak ostatnia idiotka, co Payn skwitował lekkim uśmiechem i odpisałam, że zaraz będę w hotelu.
-Ja już będę wracać.
-Odprowadzić Cię?
-Czemu nie?
Drogę do hotelu pokonaliśmy w miarę szybko. Przytuliłam Liama lekko na pożegnanie i w następnej sekundzie już wbiegałam po schodach do naszego pokoju.
***
-"Nowa dziewczyna Justina Biebera już wylądowała w ramionach innego chłopaka. Jej nowym wybrankiem okazał się Liam Payn,z którym była widziana w Madrycie na romantycznym spacerze. Nie wiemy ja młody Kanadyjczyk przyjął ten wielki emocjonalny cios." - Bella skończyła czytać i rzuciła mi spojrzenie, a nie mówiłam, że tak będzie?
-Kopnęłabym cię, ale niestety przez Skeype się nie da. - wystawiła mi język - Gdzie kupiłaś tą gazetę.
-O kochana... to nie tylko ta gazeta. Przejrzyj jakiegokolwiek brukowca, podobne artykuły są wszędzie.
-Czyli właśnie znienawidziły mnie miliony Beliebers? Tylko dlatego, że uściskałam swojego przyjaciela?
-Wiesz, to wygląda z tej perspektywy trochę inaczej.
-Bella!
-No przecież wiem, że ty nic do niego nie masz. Tak tylko mówię. - uśmiechnęła się wrednie - Ciekawi mnie co na to wszystko powie Justin.
-A co ma mówić? Przecież on wie, że przyjaźnie się z Liamem. Zresztą wspomniałam, mu o tym, że go widziałam.
-I pewnie był zachwycony?
-Nie zwrócił na to zbyt dużej uwagi, zresztą nie miał po co.
-Ty tak twierdzisz.
-A niby co to ma znaczyć? - uniosłam brwi.
-A to, że Liam patrzy się na ciebie, pozwól, że użyję ulubionego stwierdzenia Perrie, jak Reksio na szynkę.
Zaczęłam niekontrolowanie chichotać. Jak ona mogła to powiedzieć?
-Jakoś chyba nie.
-Jakoś chyba tak - obejrzała się - Jade zostaw to! Wybacz Promyczku, ale muszę kończyć. Ktoś w końcu musi pilnować tego towarzystwa.
-Baj Słoneczko. - zamknęłam laptopa.
Rozejrzałam się po pokoju. Stwierdziłam, że skoro jutro wyjeżdżamy do Paryża trzeba zacząć się pakować. Z westchnieniem wstałam z łóżka i zaczęłam wrzucać swoje ubrania do walizki. Juju miał wrócić z wywiadu za jakąś godzinę. Stwierdziłam, że będzie zmęczony więc zaczęłam pakować i jego ubrania. Po skończonej pracy wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać piosenki, które kiedyś napisałam. Nagle poczułam czyjeś ręcę na tali i usłyszałam w uchu tak dobrze mi znany głos:
-Nie wiedziałem, że mam taką utalentowaną dziewczynę.
Odwróciłam się i pocałowałam go w polik.
-To tylko takie tam rzempolenie - uśmiechnęłam się lekko
-Nie, ty masz naprawdę śliczny głos. - zabrał mi gitarę i posadził mnie na swoich kolanach - Nie chciałabyś wydać płyty shwaty?
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Chyba pierwszy raz w życiu pomyślałam, że mu odwaliło.
***
Jestem! Mam nadzieję, że notka się spodoba :) Dostałam weny po Sylwestrze ;)

Najlepszego w Nowym Roku :)

Jeśli czytasz proszę o komentarz :) to motywuje 


4 komentarze: