poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 7

-Dusisz mnie mamo - jęknęłam próbując wyswobodzić się z uścisku rodzicielki.
-Nie powinnam była pozwolić ci jechać.
-Ja nie pytałam się o zdanie - w końcu udało mi się od niej odsunąć - Zresztą jestem już dorosła - uśmiechnęłam się do niej - Nie powinnaś jechać do pracy?
-Faktycznie - mama pocałował mnie na pożegnanie - Uważaj na siebie w tej Europie.
Odprowadziłam ją do drzwi naszego mieszkania po czym poszłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia Bella podniosła wzrok z nad książki, którą czytała.
-Twoja mam już poszła? - pokiwałam głową - Co tak szybko?
-Za godzinę ma być w pracy. Co czytasz?
-50 twarzy Greya.
Skrzywiłam się lekko.
-Ja nie przemęczyłam całej książki. Życzę powodzenia.
Bella wzruszyła ramionami i wróciła do lektury, a ja zajrzałam do lodówki zastanawiając się na co mam ochotę. Wyjęłam jogurt i poszłam do swojego pokoju. Przy okazji minęłam się z Perrie, która zastrzegła, że wpadnie mnie spakować. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie jednocześnie usiłując przypomnieć sobie gdzie schowałam kluczyk od pokoju. Weszłam do pomieszczenia i pijąc jogurt wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Właśnie otworzyłam szafę, kiedy do z hukiem otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wpadły Perrie i Jade.
-To pakujemy Cię - krzyknęła szatynka, a Per odsunęła mnie od szafy i zaczęła przeglądać moje ubrania.
Słysząc kroki spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam Bellę z perfidnym uśmiechem na twarzy machającą mi złośliwie. Pokazałam jej język.
-Naprawdę dziewczyny nie potrzebuję pomocy.
-Potrzebujesz - powiedziała Perrie, a Jade jej przytaknęła - Zacznijmy od pidżamy.
Podałam jej mój rozciągnięty męski podkoszulek z Dartem Vaderem, na co obie spojrzały na mnie jak na idiotkę.
-Chcesz spać w tym? - spytała szatynka z niedowierzaniem, a ja pokiwałam głową - Z kim ja żyję?
Po paru godzinach sprzeczek dziewczyny wyszły z pokoju, a ja od razu wyjęłam z walizki zbędne (moim zdaniem) rzeczy. Dołożyłam mój ukochany T-shirt z moim idolem z Gwiezdnych Wojen i zamknęłam walizkę. Mój zegarek wskazywał 7 p.m więc biorąc wcześniej naszykowane ubrania udałam się pod prysznic. Kiedy tylko ciepła woda zaczęła lać się po moim ciele strumieniami zapomniałam o bożym świecie. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że pasowało by wyjść. Ubrałam się i prosto z łazienki ruszyłam do pokoju Bells. Gadałyśmy prawie całą noc.
***
-Pożegnam cię za mamę i powiem żebyś na siebie uważał - Bella uśmiechnęła się do mnie
Stałyśmy na lotnisku i jakoś nie mogłyśmy się pożegnać. Z wyczekiwaniem zerknęłam w stronę terminala, ale mój samolot nadal miał opóźnienie.
-Jezu, kiedy w końcu polecę?
-Hej! Już ci się znudziłam?
-No nie - przytuliłam ją lekko - Ale Justina nie widziałam już miesiąc.
-I co z tego? Świat się nie zawalił - wystawiła mi język
-Muszę Ci znaleźć chłopaka.
-NIE! - wrzasnęła - Proszę nie baw się w Perrie
-A co ma do tego Perrie?
-Ni ci nie mówiłam, ale od jakiegoś miesiąca ona próbuje mnie umówić dosłownie z każdym napotkanym na ulicy facetem - Bells skrzywiła się lekko - Mam już tego dość.
-To zrób jej niespodziankę i naprawdę się z kimś umów. Mam nawet kandydata.
Bella robiąc minę pt. "nie zaczynaj" otwierała już usta, kiedy zabrzmiał komunikat, że pasażerowie mojego lotu mają się udać na odprawę. Uścisnęłam krótko moją przyjaciółkę i ruszyłam do wyznaczonego miejsca.
Siedząc już w samolocie postanowiłam trochę się zdrzemnąć. Obudził mnie komunikat "zapiąć pasy". Po wylądowaniu szybko wyszłam z samolotu i skierowałam się do głównego budynku lotniska. Wiedziałam, że Justin nie przyjedzie po mnie osobiście, ale miał tu być ktoś od niego. Po dłuższej chwili zauważyłam Alfredo więc szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę.
-Hej! - powiedziałam kiedy stanęłam przed nim.
-Siema mała!
-Mała to może być twoja pała, ja jestem niska. - wystawiłam język
-Dostaniesz za to - powiedział śmiejąc się serdecznie po czym mimo moich protestów i paplaniny o równouprawnieniu wziął moje bagaże i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
Poczłapałam za nim. Kiedy wsiedliśmy do samochodu od razu przykleiłam nos do szyby na co Alfredo tylko się zaśmiał. Od dziecka marzyłam by zamieszkać w Hiszpanii, lub przynajmniej spędzić tu wakacje niestety to nigdy nie było mi dane. Jechaliśmy w ciszy. Kiedy samochód zatrzymał się pod hotelem szybko z niego wyskoczyłam i jak najprędzej popędziłam do środka. Zaraz za mną był mój towarzysz.
-Jeśli chcesz iść od razu do Justina to jest w pokoju 305 - Alfredo uśmiechnął się do mnie - Kenny cię wpuści.

Popędziłam do wskazanego pokoju. Przed wejściem przywitałam się z Kennym, po czym jak najciszej otworzyłam drzwi. Justin nawet nie zauważył mojego przyjścia. Siedział tyłem do mnie klikając coś zawzięcie w komputerze. Odkaszlnęłam lekko na co on momentalnie się odwrócił, po czym podbiegł do mnie. Przytulił mnie tak mocno, że zaczęło brakować mi tchu.
-Tak bardzo tęskniłem - powiedział tylko.
***
-Jak ci się podoba w Hiszpanii?
-Wiesz, że jestem tu od jakichś trzech godzin i jeszcze nie wychodziłam z hotelu - uśmiechnęłam się do niego - Nie wiem jaka jest Hiszpania.
-Trzeba to zmienić - Juju zerwał się na równe nogi - Idziemy zwiedzać Madryt.
-Justin... dopiero co przyjechałam. Nie mam na to ochoty.
-A na co masz ochotę? Nie chcę żebyś się nudziła.
-A ja właśnie chcę się ponudzić - pociągnęłam go z powrotem na kanapę - Chcę po prostu z tobą posiedzieć.
Siedzieliśmy tak cały wieczór. Trochę gadaliśmy, śmialiśmy się, oglądaliśmy jakieś głupie filmy. Po prostu spędzaliśmy razem czas. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego potrzebowałam. Co jakiś czas Justin albo mocno mnie do siebie przytulał, albo mnie całował. Było wręcz świetnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam opierając głowę na jego ramieniu.
***
Zdaje mi się, że wyjątkowo się dziś rozpisałam :) mam wyjątkowo dobry humor od kiedy usłyszałam Roller Coaster Justina. Ta piosenka jest świetna.
Wiadomość do SWAGI 69: Nie martw się od kiedy myślałam o założeniu tego bloga w moich myślach była jakaś drama. Tak naprawdę do końca nie wiem czy na końcu opowiadania Selena i Justin będą razem. :)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :) to naprawdę motywuje do pisania.

Jeśli czytasz proszę o komentarz!



czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 6

-Więc...
-Nie zaczyna się zdania od więc... -mruknęłam, obserwując ja Perrie denerwuje się coraz bardziej.
-Mniejsza z tym... - jęknęła - Idę dziś na imprezę i kompletnie nie wiem co na siebie włożyć.
-A mówisz nam to ponieważ...
-Ponieważ chcę, żeby któraś z was pomogła mi coś wybrać... - nasza trójka dalej siedziała na swoich miejscach - I mam na myśli Jade.
Obie z Bellą uśmiechnęłyśmy się do siebie kiedy szatynka z jękiem podniosła się z fotela. Był piątkowy wieczór i właśnie zamierzałyśmy zrobić sobie noc filmową.
-Tylko poczekajcie na mnie - krzyknęła Jade z korytarza.
-Konwersuj ze mną - wybuchłam po 5 minutach ciszy
Bella tylko zaśmiała się lekko i dalej przeglądała strony internetowe na swoim iPhonie. Wystawiłam jej język i zaczęłam cicho nucić Baby Justina. Tym razem ona pękła pierwsza.
-To kiedy twój Romeo zabiera cię w tą trasę? - spytała podnosząc wzrok z nad telefonu.
-Mam dojechać do niego dopiero 12 marca - uśmiechnęłam się do niej perfidnie - Jeszcze trochę się ze mną pomęczysz.
Wzruszając ramionami wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, a ja ze znudzeniem zerknęłam na zegarek. Nie było późno, a mi wyjątkowo chciało się spać. Wszystko przez Justina. Wczoraj siedzieliśmy razem do późna. Nie wiem jak wytrzymam kiedy on pojedzie w trasę, a to już jutro. Uśmiechnęłam się do swoich wspomnień. Jako, że wczoraj były walentynki Jus postanowił oficjalnie spytać mnie o chodzenie. Naprawdę dobrze się do tego zabrał. Zorganizował romantyczną kolację, a potem poszliśmy na plaże.
-I jak wyglądam!? - wrzasnęła Perrie stając w drzwiach.
-Świetnie odpowiedziałyśmy z Bellą chórem jednocześnie uśmiechając się do siebie.
-Włączajcie już ten film - mruknęła Jade opadając na fotel
***
-Będę za tobą tak cholernie tęsknić - powiedział Justin w moje włosy.
Staliśmy przytuleni na lotnisku, nie bardzo przejmując się tym, że ktoś może nas zobaczyć. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej.
-Ja też... - podniosłam głowę, a on pocałował mnie w nos - Pocieszające jest to, że widzimy się niedługo.
-Tak za miesiąc - jęknął jak dziecko, a ja uśmiechnęłam się do siebie - Wiesz jak mi to będzie się ciągnąć.
-A wiesz, że lepiej jest poczekać ten miesiąc niż czekać do maja na koniec przerwę w trasie?
-Nie lubię kiedy masz rację.
-Ja mam rację cały czas.
-Wmawiaj tak sobie.
Już miałam oponować kiedy złączył nasze usta w pocałunku. Ogarnęło mnie wielkie szczęście, a w brzuchu zrobiło się cieplej. Moje serce przyspieszyło, a nogi zrobiły się jak z waty, dobrze, że Justin mocno mnie trzymał, bo bym upadła. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, może po minucie, a może po godzinie, jeszcze raz mocno mnie przytulił.
-Justin musimy się już zbierać - usłyszeliśmy Scootera
-Kocham Cię - szepnął Justin, pocałował mnie przelotnie na pożegnanie i ruszył w stronę swojego managera.
-Też Cię kocham - mruknęłam do jego majaczącej się postaci na końcu korytarza.
Kiedy tylko wyszłam z lotniska mój telefon zawibrował. Okazało się, że Justin opublikował na Twitterze wpis "Już tęsknię". Uśmiechnęłam się do telefonu, założyłam słuchawki na uszy. Starałam się ignorować paparazzi, których było tu pełno. Wiedziałam, że już wieczorem portale na portalach plotkarskich będzie głośno o nowym związku Justina Biebera, ale mało mnie to w tej chwili obchodziło. Wsiadłam do samochodu i powoli zaczęłam jechać w kierunku domu rodziców.
***
-Wstajemy - krzyknęła Bella brutalnie zdzierając ze mnie kołdrę
-Co ja ci takiego zrobiłam?
-Nie mi, a Jade. Obiecałaś, że pójdziesz z nią i chłopakami z One Direction do wesołego miasteczka.
-To dzisiaj - powiedziałam zrywając się z łóżka
-Tak - powiedziała Bella - I zostało ci 20 minut do wyjścia - dodała wychodząc z pokoju.
Szybko ubrałam się w jeansowe szorty i długą czarną bluzkę, a na nogi założyłam czarne Conversy. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa w momencie, w którym ktoś zapukał.
-Proszę
-Hej - moim oczom pokazał się Liam - Jesteś już gotowa?
-Tak - uśmiechnęłam się do niego -Możemy już iść.
Spodziewałam się zobaczyć w salonie cały zespół tymczasem siedzieli tam tylko Harry i Louis.
-A gdzie reszta chłopaków?
-Mają randki.
-Oki doki - weszliśmy do pomieszczenia - Hej wszystkim - przywitałam się
-Hej - rzucili chórem.
Szybko wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy się do samochodu Louisa. Było trochę ciasno. Ja siedziałam z przodu, a Liam, Harry i Jade z tyłu. Ma się te znajomości. Droga minęła nam szybko i nim się obejrzeliśmy już byliśmy na miejscu. Wyskoczyłam z samochodu i jak to z moją koordynacją ruchową bywam prawie się przewróciłam. Na szczęście w ostatniej chwili złapał mnie Liam.
-Dzięki - uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy na diabelski młyn - wydarł się Louis
-Ja nie dziękuję - powiedziałam
-Ja też nie bardzo na to reflektuję - mruknął Liam uśmiechając się do mnie
-A my bardzo chętnie - wrzasnęli razem Harry i Jade.
Rozstaliśmy się z nimi pod budką z lodami, gdzie ja i Liam kupiliśmy sobie wielkie porcje deserów lodowych. Po zjedzeniu połowy mojego pucharka wymiękłam.
-Nie mogę - jęknęłam - A myślałam, że zdołam to zjeść.
-Tak szczerze to byłem święcie przekonany, że nie dasz rady.
-Niby czemu?
-Bo wyglądasz jakbyś nic nie jadła.
-E tam, wydaje ci się. - usłyszałam dzwonek mojego telefonu - Przepraszam cię na chwilę.
-Słucham - odebrałam odchodząc trochę.
-Sprawdź wybrany portal plotkarski. Tylko szybko - powiedziała Bells po czym się rozłączyła.
Wyszłam szybko na pierwszy lepszy portal i wciągnęłam powietrze. Plotka dnia głosiła: "Justin Bieber ma nową dziewczynę", a pod spodem było zdjęcie na którym całowaliśmy się na lotnisku. No to się zaczęło.
***
Wreszcie jest. Długo się zabierałam za ten rozdział. Tak szczerze to zaczęłam go pisać już w tamtym tygodniu, ale wszystko usunęłam, bo wydawał mi się do kitu. Chcę podziękować każdemu kto tu jeszcze wchodzi i obiecuję, że następny dodam szybko.
Jeśli czytasz proszę o komentarz.


sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 5

-To nieodpowiedzialne z twojej strony, powinnaś to wcześniej z nami skonsultować - od jakichś 20 minut słuchałam kazania rodziców na temat mojego wyjazdu w trasę z Justinem.
-Muszę wam przypomnieć, że jestem pełnoletnia... powtarzam PEŁNOLETNIA! I do waszej wiadomości mogę robić co chce! - wstałam - Tak w ogóle to nie wiem po co tu przyszłam. Życzę miłego dnia. 
Z impetem wyszłam z kuchni i nie oglądając się za siebie wyskoczyłam z domu. Byłam tak wściekła, że dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że moja mama za mną wyszła. Przystanęłam i poczekałam na nią chwilę.
-Masz ochotę pójść do parku słoneczko? - spytała
Pokiwałam głową, czekałam aż mama zacznie bronić ojca. Zawsze uważałam, że mam wielkie szczęście, że urodziła mnie ta kobieta. Mogłam z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim. Z drugiej zaś strony miałam ogromnego pecha, że trafiłam na takiego ojca.
-Wisz, że on chce dla ciebie jak najlepiej - zaczęła powoli Mandy
-Daruj sobie mamuś, nie chcę tego słuchać. - uśmiechnęłam się do niej 
-W takim razie opowiadaj co u Ciebie, dziewczyn i najważniejsze, co u Justina - wyszczerzyła się do mnie, a ja miałam wrażenie, że stoję na przeciw lustra.
***
-I can make the stars dance - zanuciłam cicho jednocześnie spisując nuty w moim ukochanym czarnym zeszycie - Stras... stars dance... Kurwa! 
-Uważaj na słowa - mruknęła Bells wchodząc do salonu. 
-Jak ja mam uważać na słowa, jak mi kompletnie nie wchodzą rymy... w ogóle moje soki twórcze się ostatnio wyczerpały.
-A podobno miłość uskrzydla - rzuciłam w nią poduszką - Ej!! Ale patrząc na Jade to zdanie jest bardzo prawdziwe. Zauważyłaś, jak ona podciągnęła się z nauką, od kąt spotkała Harry'ego?
-Właśnie... czy oni nie mają co robić jak się spotykają?
-Ty! A może on jej daje korki.
-Chyba sprawdzają czym się różnią ich języki.
Obie zaczęłyśmy niekontrolowanie chichotać, a fakt, że do pokoju weszła Jade z Harrym jeszcze to spotęgował. 
-Hej wszystkim! - wrzasnęli oboje.
-Siema - odpowiedziałyśmy chórem.
-Harry! - wrzasnęłam nagle
-Co tam? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Ty jesteś muzykiem.
-No tak...
-Mam do Ciebie jedno pytanie.
-Dajesz.
-Co się rymuje ze słowem dance?
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na jakiegoś dziwaka, a przecież to zupełnie normalna sprawa.
-Nie mam zielonego pojęcia - wzruszył ramionami - A po jakie ci to licho?
-Pewnie znów piszę jakąś piosenkę. - Jade uśmiechnęła się do mnie promiennie - Dawno tego nie robiłaś, dawno też nie śpiewałaś.
-To ty śpiewasz? - spytał ze zdziwieniem Harry
-Czasem...
-Zaśpiewasz mi coś?
-Wolałabym nie... wiesz nie lubię śpiewać publicznie. - uśmiechnęłam się lekko wychodząc z pokoju
***
-Referaty macie oddać na jutro - krzyknęła nauczycielka kiedy zabrzmiał dzwonek.
Szybko wrzuciłam książki do torby po czym zarzuciłam ją na ramię. Kiedy wychodziłam z klasy zrównał się ze mną Michael.
-Hej Sel.
-Siemka.
-Może spotkalibyśmy się dziś po szkole w parku? - uśmiechnął się do mnie 
-Bardzo Cię przepraszam, ale dzisiaj nie mogę, niestety jestem już umówiona.
-To może jutro.
-Jutro też niestety nie wypali.
-Oszczędź sobie płuc słońce - powiedziała Amanda wpychając się między nas - Nie jesteś sławny, ona już na Ciebie nie spojrzy.
-Co to niby miała znaczyć?
-A to, że podobno ostatnio widujesz się z celebrytami. Bieber, chłopaki z One Direction. Dobrze wiem, że chcesz się na nich wylansować, ale muszę ci coś powiedzieć słoneczko. 
-Musisz...
-Nie masz szans z tym twoim świergocącym głosikiem... Never Ever - odeszła ciągnąc za sobą Michela, który uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
-A więc to teraz o mnie wszyscy sądzą - spytałam podchodząc do Rose, Tess i Belli - Że olewam przyjaciół ze szkoły, żeby się lansować i zdobyć sławę.
-Nie wszyscy - mruknęła Rose
-Ale większość - dodała Tess
Bella tylko uśmiechnęła się pocieszająco po czym pociągnęła mnie w stronę stołówki.
***
Jeśli ktoś jeszcze przeczyta to bardzo przepraszam, że musieliście tyle czekać na notkę. Niestety byłam chora, nie miałam kompletnie weny, nawałka w szkole i do tego w moim życiu osobistym wiele się działo. 
Dziękuję mojej kochanej Olce i Dianie za to, że są i oczywiście Justynie H za to, że pisze ciągle żebym coś dodała :) naprawdę mnie to motywuje... Następną notkę postaram się dodać szybciej... papatki 

Jeśli czytasz proszę o komentarz :)